sobota, 1 stycznia 2011

Z Nowym Rokiem

Wystrzeliły korki szampana, niektórzy leczą wciąż kaca, a my mamy rok 2011, więc wypadałoby się pokusić o pewne refleksje nad sytuacją w krajach bałtyckich w najbliższych miesiącach. Na początek chwila retrospekcji. Anno D. 2010 był na pewno rokiem przełomowym dla państw bałtyckich. W najwyższym stopniu chyba dla Łotwy, gdzie ważyły się losy gospodarki narodowej, w którą bezlitośnie uderzył kryzys gospodarczy w 2008 roku. Wskaźniki ekonomiczne przez dwa lata spadały „na łeb, na szyję”. obniżono pensje i emerytury, wzrosły ceny i emigracja z kraju, która pozostaje dziś jedną z głównych bolączek Łotwy. Mimo pesymizmu co do misji młodego premiera Dombrovskisa, jego rządowi udało się wyprowadzić (wstępnie!) gospodarkę na prostą za cenę terapii szokowej. Mimo kłopotów w koalicji – w marcu 2010 roku rząd opuścił jeden z jego filarów Partia Ludowa (TP) – koalicji „Jedność” montowanej m.in. przez Dombrovskisa udało się zdobyć w Sejmie 33 mandaty i nie dopuścić do wygranej Centrum Zgody, na którą wskazywały wszystkie dostępne sondaże. Mało tego, udało się zmarginalizować opozycyjnych oligarchów z LPP/LC i TP, którzy w nowym Sejmie uzyskali 8 miejsc i nie liczą się w żadnych kalkulacjach partyjnych, a także obecne dotychczas we wszystkich rozdaniach rządowych ugrupowanie TB/LNNK. Wraz z ZZS Dombrovskis doprowadził do reaktywacji prawicowego sojuszu, który ma szansę rządzić przez pełną kadencję (sztuka ta nie udała się żadnemu rządowi łotewskiemu po 1993 roku). W roku obecnym czekają Łotwę wybory prezydenckie, ale nie wydaje się, by doprowadziły one do większych perturbacji (np. do zamiany sojuszu rządowego na ZZS-Centrum Zgody-PLL). Od kilku tygodni wzrastają bowiem szanse Valdisa Zatlersa na uzyskanie reelekcji.
Ubiegły rok był również interesujący dla Litwy – o psuciu się relacji polsko-litewskich obszernie pisze Dominik Wilczewski w blogu „Spotkania polsko-litewskie”. Ja ze swej strony, jako ważny akcent roku 2010, dodam spadek zaufania do gabinetu Kubiliusa, którego praca jest coraz gorzej oceniana przez Litwinów. Gdyby wybory odbyły się dziś, do władzy powróciłaby Litewska Partia Socjaldemokratyczna – nie do końca wiadomo, z jakimi koncepcjami. Przed Litwą nowe wybory samorządowe – zobaczymy, kto wygra i jakie koalicje zostaną zmontowane w samorządach Wilna, Kowna i Kłajpedy. Dla Polaków ciekawy będzie wynik AWPL: o ile jest pewne, że znów wygra w dwóch podwileńskich rejonach, tajemnicą pozostaje fakt, czy wejdzie do władz rejonów trockiego/święciańskiego i czy uzyska reprezentację w Druskienikach, gdzie startuje po raz pierwszy od wielu lat. Nie wiemy również, czy nowo wybrany wiceburmistrz Wilna Jarosław Kamiński utrzyma w nowym roku swe stanowisko.
Nieznane perspektywy również przed Estonią. 1 stycznia jako pierwszy kraj bałtycki przechodzi na euro, co uznać należy za sukces polityki gospodarczej prowadzonej przez rząd. W marcu nowe wybory do Riigikogu – pytanie czy koalicja dwóch partii tworzących rząd Andrusa Ansipa uzyska wystarczającą ilość miejsc, by wybrać premiera na trzecią kadencję? Jak wypadną socjaldemokraci, a jak centryści, w których uderzyła niedawna afera Savisaara? Ważne i ciekawe jest również, czy reelekcję na urząd prezydenta uzyska dotychczasowa głowa państwa Toomas Hendrik Ilves (związany z lewicową SDE).
Tyle rzeczy w nowym roku… Tymczasem, jeszcze przez kilka godzin ryżanie mogą jeździć za darmo środkami transportu – taką decyzję wydała w kraju ogarniętym kryzysem rada miejska. Premier Kubilius zaś wybiera się w nowym roku na kilkudniowy wypoczynek na Sycylię. Być może nastąpią jakieś przewartościowania?