sobota, 28 lipca 2012

Łotewski głos w sprawie Wisagini

Na łamach łotewskiego dziennika "Diena" poseł do Saeimy Ivars Zariņš dopytuje o perspektywy udziału Łotwy w wisagińskiej siłowni. Polityk Centrum Zgody przypomina, że w ostatnim czasie wiele mówi się o partycypacji Łotyszy w litewskim projekcie, a ryscy politycy ukrywają przed społeczeństwem, że dla Łotwy przewidziana jest w tej sprawie rola biernego partnera. Wydaje się, że budowa elektrowni wzmacnia jedność bałtycką, nie służy zaś realizacji łotewskich interesów narodowych.

Co stoi na przeszkodzie współpracy w dziedzinie energetyki? Stosunki łotewsko-litewskie są problematyczne, jest cała masa kwestii do rozwiązania, np. zdemontowane przez Litwinów tory kolejowe w pobliżu Reņģe, które uniemożliwiają eksport towarów przez port lipawski. Są również problemy z podziałem złóż ropy naftowej na dnie Bałtyku między oba kraje. Mimo to rząd w Rydze zdecydował się na negocjacje z władzami w Wilnie w sprawie Wisagini i zainwestować w elektrownię miliony łatów.

"Nikt inny nie rozwiąże za nas kwestii, które wpływają na nasze narodowe interesy w odniesieniu do sąsiadów. Ale tutaj znowu rząd zdecydował się na najwygodniejsze i tradycyjne dla siebie podejście – samemu nie robić nic, nie przyjmować odpowiedzialności, a wagę problemu zrzucić na innych, w tym przypadku Latvenergo (łotewskiego dostawcy energii – przyp.)" – twierdzi poseł Centrum Zgody.

Z drugiej strony polityk przypomina, że "choć projekt wisagińskiej elektrowni będzie realizowany na Litwie, zawiera w swoich ramach wiele możliwości, by Łotwa mogła na nim skorzystać". Wśród nich jest budowa trasy Ryga-Dyneburg do transportu elementów niezbędnych do działania elektrowni. Dzięki temu szansę na rozwój miałaby np. zacofana Łatgalia.

Są jednak pewne ale. "By odpowiedzialnie ocenić zapotrzebowanie na rolę Łotwy w tym projekcie, powinniśmy mieć strategię energetyczną, której wciąż nie mamy (...) Następnie na podstawie tego, co mamy, musimy być przygotowani do oceny alternatywnych wariantów". Budowę elektrowni należy widzieć w szerszym kontekście gospodarczym (np. polityki zatrudnienia, podatkowej etc.). "Z ironią należy przyznać, że udział w gospodarczo opłacalnym projekcie jeszcze nie oznacza opłacalności dla wszystkich udziałowców, szczególnie Łotwy. To zależy od tego, pod jakimi warunkami weźmiemy w tym udział. Społeczeństwu wiele się mówi o opłacalności projektu, jednak ani słowa o tym, co zrobimy, by wykorzystać go maksymalnie dla siebie". "Elektrownia w Wisagini może być kurą znoszącą złote jajka, ale może także stać się pomnikiem naszej państwowej impotencji" – w ten sposób poseł SC podsumowuje sprawę udziału Łotwy w projekcie. "Obecnie niestety więcej wskazuje na to, że chcemy wybudować sobie pomnik wartości kilku miliardów" – dodaje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz