niedziela, 4 marca 2012

Historia non grata czy w roli pałki?



Jak ogłosiło w sobotę Ministerstwo Spraw Zagranicznych na liście osób niepożądanych na Łotwie znaleźli się dwaj rosyjscy historycy Aleksandr Diukow i Władimir Simindej. Od wczoraj nie mogą przekraczać rosyjsko-łotewskiej granicy, a co za tym idzie, wjeżdżać na teren strefy schengeńskiej. Obaj badacze związani są z powstałą w 2008 r. Fundacją "Pamięć Historyczna" – Diukow pełni funkcję jej dyrektora – uchodzącą za ideologiczną przybudówkę Kremla. MSZ Łotwy było oszczędne w wymienianiu powodów wpisania na "czarną listę". Jak poinformował jednak Diukow podczas promocji swej książki w minioną środę pod koniec marca zaplanowano na Łotwie otwarcie pokazywanej wcześniej w Rosji wystawy "Wygnane dzieciństwo. Los dzieci wygnanych na Łotwę w latach 1943-1944", poświęconą białoruskim i rosyjskim dzieciom, które w czasie okupacji niemieckiej trafiły do łotewskich rodzin, a następnie część z nich zginęła w obozie koncentracyjnym w Kircholmie. Oprócz wystawy planowano zorganizować konferencję z udziałem historyków z Rosji, Białorusi, Francji, Niemiec i Łotwy.

Krok MSZ został skrytykowany przez "Historyczną Pamięć" jako "mieszanie się polityków do pracy naukowców". Władze łotewskie porównano do KGB, które prześladowało sowieckich dysydentów. Zapowiedziano zaskarżenie decyzji w sądzie. Inne zdanie mają łotewscy politycy. Wg Sandry Kalniete zakaz wjazdu dla historyków należy utrzymać przez dłuższy czas. "Byłoby bardzo nierozsądne pozwalać im rozpowszechniać tendencyjne kłamstwa, które dzielą społeczeństwo" – twierdzi eurodeputowana. Choć historyk Ēriks Jēkabsons wskazuje na propagandową rolę planowanej wystawy, naukowcy bagatelizują znaczenie Diukowa i Simindeja. Jak twierdzi rosjoznawca Kārlis Daukšts "ich wpływy w środowiskach historycznym i politycznym są marginalne".

Jak informuje Urząd ds. Obywatelstwa i Migracji (PMLP) w zeszłym roku na "czarnej liście" osób niepożądanych na Łotwie znalazło się 655 cudzoziemców, o 40% mniej niż w 2010 r. Decyzję o wpisie mogą podjąć szefowie MSW i MSZ, Straży Granicznej i PMLP, względnie urzędnik Departamentu Konsularnego MSZ. Status "persona non grata" łatwo uzyskać przed 16 Marca, gdy tradycyjnie odbywają się na Łotwie marsze Legionu SS, a władze w Rydze obawiają się zamieszek spowodowanych przez "antyfaszystów".

Mimo zakazu wydanego przez MSZ "Historyczna Pamięć" zapowiada otwarcie wystawy zgodnie z planowanym terminem. Autor ekspozycji Diukow znany jest w Polsce – w 2009 r. media cytowały jego wypowiedź, że w 1939 r. "nie było sowieckiej agresji na Polskę", "misja wyzwoleńcza, czyli wprowadzenie wojsk na tereny zachodniej Ukrainy i zachodniej Białorusi (...) odbywała się na mocy działającej wówczas normy prawa międzynarodowego o prawie do samopomocy", zaś metody ZSRR "były brutalne, ale nie różniły się od tych stosowanych przez inne państwa" (za: "Rzeczpospolita", 26.08.2009). Na "niwie bałtyckiej", którą nazywają "zachodnimi regionami ZSRR", Diukow i Simindej polemizują z tezami o ludobójstwie oraz okupacji sowieckiej, tropią kolaborację lokalnych społeczności z III Rzeszą i udział w Holocauście, rzucają także inne światło na relacje z Rosją z ostatnich dwudziestu lat. Z licznymi pracami badaczy "Pamięci Historycznej" poświęconymi m.in. agresywnym działaniom sąsiadów ZSRR można się zapoznać w Bibliotece Sejmowej.

Dodatek. Wystawa "Wygnane dzieciństwo: losy dzieci wygnanych na terytorium Łotwy 1943-1944" («Угнанное детство: судьбы детей, угнанных на территорию Латвии, 1943 – 1944») została otwarta w styczniu b.r. w Centralnym Państwowym Muzeum Współczesnej Historii Rosji. Jest częścią działań podjętych na rzecz upamiętnienia losu wsi białoruskich podczas okupacji niemieckiej. Wśród współorganizatorów znaleźli się "Historyczna Pamięć", Białoruska Fundacja Pokoju oraz niemiecka Fundacja "Pamięć, Odpowiedzialność i Przyszłość". Wystawa pokazuje losy białoruskich i rosyjskich dzieci, które przez łotewskich żołnierzy w służbie III Rzeszy zostały wywiezione na Łotwę po uprzednim spaleniu wsi na pograniczu łatgalsko-białorusko-rosyjskim. Częściowo trafiły do łotewskich gospodarstw celem pomocy na roli, częściowo zostały umieszczone w obozie w Salaspils, poddane eksperymentom medycznym (pobierano z nich krew dla żołnierzy Wehrmachtu), następnie zgładzone. Łotewscy historycy, potępiając proceder oddawania dzieci, utrzymują, że dzięki zaangażowaniu w pomoc dla łotewskich chłopów udało się je uratować od najgorszego. Dyskusję wywołuję fakt, czy wystawa nie przerzuca czasem zbyt dużej odpowiedzialności na Łotyszy, spychając niemieckie sprawstwo na dalszy plan. Ekspozycja była przedmiotem zadrażnień na linii łotewsko-rosyjskiej w i tak już gorącym okresie politycznym (referendum). Władze Łotwy uznały ją za "elementarne fałszerstwo historyczne, dezinformację i przedsięwzięcie przygotowane w celach jawnie propagandowych", w dodatku szkodzące stosunkom łotewsko-rosyjskim (od 2010 r. między Rygą a Moskwą trwa polityczny "reset"). Praca Aleksandra Diukowa określona została jako "nie mająca nic wspólnego z nauką historii". "Historyczna Pamięć" odpowiedziała zarzutami o "polityzowaniu historii" przez władze łotewskie i skrywaniu pod suknem niechlubnych kart łotewskiej przeszłości. Wystawa doczekała się politycznych konsultacji między MSZ Rosji i Łotwy. Pierwotnie miała zostać odsłonięta także na Łotwie, w związku z wpisaniem Diukowa na "czarną listę" nie wiadomo, czy planowany na koniec marca termin nie zostanie odsunięty.


Warto zerknąć:
* blog Aleksandra Diukowa
* strona fundacji "Historyczna Pamięć"

Zdjęcie obozu w Salaspils pochodzi z "Deutsches Bundesarchiv" (Wikimedia Commons).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz