sobota, 31 marca 2012

"Palmowa sobota" we "Wspólnocie"












Lost in translation



16 marca w siedzibie Centrum Stosunków Międzynarodowych przy ul. (nomen omen) Emilii Plater odbyło się seminarium pt. "Lithuania and Poland: lost in translation. What is shaping PL-LT relations in the XXI century?". Dwugłos Litwina (Vytisa Jurkonisa, analityka Centrum Studium Europy Wschodniej w Wilnie) i Polaka (Wojciecha Borodzicza-Smolińskiego, wicedyrektora CSM) poświęcony był relacjom polsko-litewskim w ostatnim czasie i temu, co należałoby w nich naprawić.

Gdyby chcieć znaleźć kilka myśli przewodnich seminarium, to jedną z nich byłby czynnik rosyjski – wg Vytisa Jurkonisa Federacja Rosyjska jest jednym z dwóch głównych (obok Waldemara Tomaszewskiego) beneficjentów złych stosunków polsko-litewskich. Wg Jurkonisa problemy mniejszości polskiej zostały nadmiernie „spolityzowane”, czego efektem jest wzajemny klincz i wzrost nastrojów antypolskich na Litwie. W dyskusji o Polakach na Litwie pomija się aspekt ekonomiczny, gdy rejon solecznicki pozostaje wciąż jednym z najbardziej zacofanych w kraju. Jak twierdzi ekspert RESC, ważną rolę do odegrania w poprawie relacji mają media, która jak dotychczas – np. w sprawie pobicia młodego Polaka – gonią za sensacją.

Jak przypomniał kilkanaście dni temu Wojciech Borodzicz-Smoliński, stosunki dwustronne to nie tylko polityka, a także ekonomia. Na poziomie gospodarczym relacje polsko-litewskie układają się nienajgorzej. W warstwie politycznej konieczny jest powrót do wzajemnego zaufania, większa wrażliwość wobec mniejszego partnera (wzorem powinna być polityka Niemiec wobec Polski po 1989 r.), a także odejście od „polityzacji” i wysuwania na czoło spraw konfliktowych. Jest paradoksem, że w okresie PRL polska kultura była bardziej obecna na Litwie niż obecnie. Lekarstwem na problemy w relacjach Wilna z Warszawą może być wspieranie inicjatyw oddolnych i działalności NGO’s.

Dlaczego po dwóch tygodniach przypominam o tej debacie? Dziś na anglojęzycznej stronie "Nowej Europy Wschodniej" ukazał się tekst programowy pióra dwóch dyskutantów seminarium. Autorzy charakteryzują pokrótce obecne relacje polsko-litewskie, opisują pułapkę, w jakiej znalazły się one po 2008 r., a także wypatrują recept rozwiązania obecnej sytuacji. Nie ze wszystkimi tezami artykułu można się zgodzić – eksperci zdają się chyba przeceniać "czynnik rosyjski" w stosunkach PL-LT, postawiłbym także znak zapytania nad zbyt ostrą oceną Akcji Wyborczej Polaków czy podważaniem samego sensu istnienia partii etnicznych (istnieją prawie wszędzie w Europie) – nie zmienia to pozytywnej oceny faktu, że Polacy i Litwini wreszcie zaczynają ze sobą rozmawiać nie tylko na polu politycznym czy ogólnoludzkim, ale również eksperckim. Za takie inicjatywy jak ta na linii CSM – RESC warto trzymać kciuki, nawet jeśli poszczególne fragmenty tekstu wydadzą się początkowo trudne do akceptacji dla polskiego czytelnika...

31 marca 2012 r.

sobota, 24 marca 2012

Kurlandia, terra incognita

Dziś odbędzie się uroczystość wręczenia nagród "Przeglądu Wschodniego" za 2011 r. Wśród nagrodzonych prac, w kategorii "dzieła krajowe", znalazła się książka dr. Arkadiusza Janickiego "Kurlandia w latach 1795-1915. Z dziejów guberni i jej polskiej mniejszości". Praca licząca, bagatela, 1027 stron, jest chyba pierwszą od dłuższego czasu publikacją przekrojową dotyczącą tego regionu wydaną w języku polskim. Ukazała się nakładem Wydawnictwa Uniwersytetu Gdańskiego przy wsparciu finansowym Uniwersytetu Gdańskiego i Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Autor Arkadiusz Janicki od lat zajmuje się tematyką inflancko-bałtycką, rozprawę doktorską obronił na podstawie pracy "Studenci polscy na Politechnice Ryskiej w latach 1862-1918".

Teraz pozostaje tylko trzymać kciuki za to, by książka – choćby w minimalnym nakładzie – trafiła do księgarń...

sobota, 10 marca 2012

Estonia uczciła swoje ofiary



Przez ostatnie dni Estonia obchodziła rocznicę tzw. bombardowań marcowych (Märtsipommitamine). Podczas ofensywy Armii Czerwonej, kierującej swe wojska na zdobyte w 1940 r. tereny krajów bałtyckich, zbombardowano m.in. Tallin, Parnawę, Narwę i Tartu. Najbardziej ucierpiała leżąca przy granicy sowiecko-estońskiej Narwa, gdzie zniszczono 90% substancji miejskiej. Sowieckie bombardowania dosięgły również stolicę Estonii. Parę faktów historycznych: w nocy z 9 na 10 marca na spokojnie śpiące miasto zrzucono kilka tysięcy bomb. W wyniku nalotów zniszczeniu uległo 1,5 tys. budynków (w tym m.in. Archiwum Miejskie, "Teatr Estonia", kościół św. Mikołaja i synagoga miejska), ogółem ucierpiało 30% substancji miejskiej. Zginęło 554 obywateli Estonii, 50 żołnierzy niemieckich i 121 jeńców wojennych, zaś 20 tys. tallińczyków znalazło się bez dachu nad głową. Bombardowania, o których w czasach sowieckich nie wolno było mówić, głęboko utkwiły w estońskiej pamięci historycznej – już w okresie niepodległości grupa rockowa HPMA skomponowała specjalny utwór upamiętniający ofiary. Ślady widoczne były także w tkance miejskiej – do 2007 r. na ulicy Harju stały nieuprzątnięte ruiny po domach mieszkalnych.

Obchody tragedii 9 marca odbywają się w Tallinie rokrocznie. Wczoraj o godz. 12 złożono kwiaty na grobach zabitych na cmentarzu Siselinna, z przemówieniem wystąpił przewodniczący rady miejskiej Toomas Vitsut. W godzinach popołudniowych odbył się koncert, wybrzmiały dzwony tallińskich kościołów. Przy ulicy Harju odsłonięto pamiątkowe tablice – po estońsku, rosyjsku i angielsku – przypominające o tragedii z 9 marca oraz o historii ulicy do 1944 r. Hołd ofiarom tragedii złożył prezydent Toomas Hendrik Ilves, zapalając wraz z synem Luukasem znicze. Decyzja o ustanowieniu tablic zapadła późnym latem 2011 r. na posiedzeniu rady miejskiej z inicjatywy Partii Reform premiera Ansipa, "za" zagłosowali także działacze Partii Centrum Edgara Savisaara, której elektorat rekrutuje się m.in. spośród mniejszości rosyjskiej. Radni uznali bombardowania za "kulturalny genocyd miasta".

Choć tallińskie uroczystości nie budzą tak wielkich kontrowersji jak ryski Marsz Legionistów z 16 Marca – mamy po prostu do czynienia z uczczeniem cywilnych ofiar wojny, nie przestają drażnić władz rosyjskich. Według historyków związanych z Kremlem mówić o zbrodniach Armii Czerwonej nie wypada, a zrównywanie obu armii okupacyjnych to bluźnierstwo służące wymazaniu odpowiedzialności lokalnej ludności za kolaborację z III Rzeszą (przypadek Drezna). Podkreśla się, że dla „walki z faszyzmem” konieczne były ofiary, choć dociekliwi pytają, dlaczego bomby spadły akurat na miasta należące (wg oficjalnej linii Moskwy) do ZSRR. Estończycy nie przejmują się tym i odważnie forsują własną politykę historyczną. W wygodnej sytuacji politycznej – ciężko wyobrazić sobie w Tallinie tarcia między dwoma społecznościami porównywalne do tych, jakie mają miejsce na Łotwie – mogą sobie na to pozwolić. A jak długo Rosja będzie mogła sobie pozwolić, by ignorować pamięć historyczną sąsiadów?

Na zdjęciu: jeden z domów zniszczonych podczas bombardowań 1944 r. (Wikimedia Commons).

piątek, 9 marca 2012

Nie wolno przegapić



9 marca, godz. 18.00 – spotkanie poświęcone dziedzictwu kulturowemu i historycznemu Wilna. Zostaną wyświetlone: film "Moje Wilno" (1994, 38 min.) w reżyserii Aliny Czerniakowskiej poświęcony związkom Wilna z Rzeczypospolitą, fragmenty filmu "Jewish life in Wilna" (1939, 10 min.) w reżyserii Saula i Izaaka Goskindów przedstawiającego życie codzienne Żydów wileńskich oraz działalność instytucji żydowskich w Wilnie, a także film "Zapomniana rozgłośnia" (2009, 30 min.) w reżyserii Józefa Wierzby z Białostockiego Ośrodka TVP na temat rozgłośni Polskiego Radia Wilno. Wieczór, którego gościem będzie dokumentalistka Alina Czerniakowska poprowadzi Tomasz Kuba Kozłowski z Domu Spotkań z Historią w Warszawie. Adres: Centrum Promocji Kultury Praga Południe, Podskarbińska 1. Spotkanie odbywa się w ramach Dni Wilna i Kresów Północno-Wschodnich (za: cpk.art.pl).

9 marca, godz. 18.00 – spotkanie z prof. Vytautasem Landsbergisem oraz prezentacja książki "Nasz patriotyzm, ich szowinizm" (wywiad-rzeka: rozmowy Mariusza Maszkiewicza z Vytautasem Landsbergisem). Adres: Ambasada Republiki Litewskiej (al. Ujazdowskie 14)

9-11 marca – Jarmark Odpustowy-Kaziuki Warszawskie. "Na gości weekendowej imprezy czekać będą aż 94 stanowiska z towarami pochodzącymi z Polski, Litwy, Białorusi i Węgier. Wśród dostępnych atrakcji, szczególnie warte uwagi będą regionalne produkty: przysmaki (piwo, wędliny, kiełbasy, sery) oraz wypieki. Koneserzy sztuki ludowej z pewnością zainteresują się rękodziełem i wszelkiego rodzaju artystycznymi ozdobami" (za: warszawa.naszemiasto.pl). Miejsce i czas: Stary Rynek od godz. 10 do zmierzchu.

11 marca – w Puńsku i Sejnach odbędą się obchody Dnia Odzyskania Niepodległości Litwy. W Puńsku o godz. 12.15 zostanie odprawiona msza św. w intencji pomyślności państwa litewskiego, zaś o godz. 14 rozpocznie się uroczysty koncert. Organizatorzy: Liceum Ogólnokształcące im. 11 Marca w Puńsku, Wspólnota Litwinów w Polsce. Tydzień później w Sejnach o godz. 13 msza św. w Bazylice Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny, półtorej godziny później koncert kapeli i grupy tańca ludowego NERIS z Litwy (za: punsk.com.pl, sejnykulturalnie.blox.pl).

12 marca, godz. 18.00 – spotkanie poświęcone książce "Nadbałtyckie Zakopane. Połąga w czasach Tyszkiewiczów" Małgorzaty Omilanowskiej. Spotkanie z autorką odbędzie się na Karowej 20 w ramach Dni Wilna i Kresów Północno-Wschodnich w Warszawie (3-23 marca). Organizatorzy: Instytut Sztuki PAN, Dom Spotkań z Historią (za: dsh.waw.pl).

Na zdjęciu: Bazylika Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w Sejnach (Polimerek, Wikimedia Commons)

niedziela, 4 marca 2012

Kaziuki Koroniarzy















Historia non grata czy w roli pałki?



Jak ogłosiło w sobotę Ministerstwo Spraw Zagranicznych na liście osób niepożądanych na Łotwie znaleźli się dwaj rosyjscy historycy Aleksandr Diukow i Władimir Simindej. Od wczoraj nie mogą przekraczać rosyjsko-łotewskiej granicy, a co za tym idzie, wjeżdżać na teren strefy schengeńskiej. Obaj badacze związani są z powstałą w 2008 r. Fundacją "Pamięć Historyczna" – Diukow pełni funkcję jej dyrektora – uchodzącą za ideologiczną przybudówkę Kremla. MSZ Łotwy było oszczędne w wymienianiu powodów wpisania na "czarną listę". Jak poinformował jednak Diukow podczas promocji swej książki w minioną środę pod koniec marca zaplanowano na Łotwie otwarcie pokazywanej wcześniej w Rosji wystawy "Wygnane dzieciństwo. Los dzieci wygnanych na Łotwę w latach 1943-1944", poświęconą białoruskim i rosyjskim dzieciom, które w czasie okupacji niemieckiej trafiły do łotewskich rodzin, a następnie część z nich zginęła w obozie koncentracyjnym w Kircholmie. Oprócz wystawy planowano zorganizować konferencję z udziałem historyków z Rosji, Białorusi, Francji, Niemiec i Łotwy.

Krok MSZ został skrytykowany przez "Historyczną Pamięć" jako "mieszanie się polityków do pracy naukowców". Władze łotewskie porównano do KGB, które prześladowało sowieckich dysydentów. Zapowiedziano zaskarżenie decyzji w sądzie. Inne zdanie mają łotewscy politycy. Wg Sandry Kalniete zakaz wjazdu dla historyków należy utrzymać przez dłuższy czas. "Byłoby bardzo nierozsądne pozwalać im rozpowszechniać tendencyjne kłamstwa, które dzielą społeczeństwo" – twierdzi eurodeputowana. Choć historyk Ēriks Jēkabsons wskazuje na propagandową rolę planowanej wystawy, naukowcy bagatelizują znaczenie Diukowa i Simindeja. Jak twierdzi rosjoznawca Kārlis Daukšts "ich wpływy w środowiskach historycznym i politycznym są marginalne".

Jak informuje Urząd ds. Obywatelstwa i Migracji (PMLP) w zeszłym roku na "czarnej liście" osób niepożądanych na Łotwie znalazło się 655 cudzoziemców, o 40% mniej niż w 2010 r. Decyzję o wpisie mogą podjąć szefowie MSW i MSZ, Straży Granicznej i PMLP, względnie urzędnik Departamentu Konsularnego MSZ. Status "persona non grata" łatwo uzyskać przed 16 Marca, gdy tradycyjnie odbywają się na Łotwie marsze Legionu SS, a władze w Rydze obawiają się zamieszek spowodowanych przez "antyfaszystów".

Mimo zakazu wydanego przez MSZ "Historyczna Pamięć" zapowiada otwarcie wystawy zgodnie z planowanym terminem. Autor ekspozycji Diukow znany jest w Polsce – w 2009 r. media cytowały jego wypowiedź, że w 1939 r. "nie było sowieckiej agresji na Polskę", "misja wyzwoleńcza, czyli wprowadzenie wojsk na tereny zachodniej Ukrainy i zachodniej Białorusi (...) odbywała się na mocy działającej wówczas normy prawa międzynarodowego o prawie do samopomocy", zaś metody ZSRR "były brutalne, ale nie różniły się od tych stosowanych przez inne państwa" (za: "Rzeczpospolita", 26.08.2009). Na "niwie bałtyckiej", którą nazywają "zachodnimi regionami ZSRR", Diukow i Simindej polemizują z tezami o ludobójstwie oraz okupacji sowieckiej, tropią kolaborację lokalnych społeczności z III Rzeszą i udział w Holocauście, rzucają także inne światło na relacje z Rosją z ostatnich dwudziestu lat. Z licznymi pracami badaczy "Pamięci Historycznej" poświęconymi m.in. agresywnym działaniom sąsiadów ZSRR można się zapoznać w Bibliotece Sejmowej.

Dodatek. Wystawa "Wygnane dzieciństwo: losy dzieci wygnanych na terytorium Łotwy 1943-1944" («Угнанное детство: судьбы детей, угнанных на территорию Латвии, 1943 – 1944») została otwarta w styczniu b.r. w Centralnym Państwowym Muzeum Współczesnej Historii Rosji. Jest częścią działań podjętych na rzecz upamiętnienia losu wsi białoruskich podczas okupacji niemieckiej. Wśród współorganizatorów znaleźli się "Historyczna Pamięć", Białoruska Fundacja Pokoju oraz niemiecka Fundacja "Pamięć, Odpowiedzialność i Przyszłość". Wystawa pokazuje losy białoruskich i rosyjskich dzieci, które przez łotewskich żołnierzy w służbie III Rzeszy zostały wywiezione na Łotwę po uprzednim spaleniu wsi na pograniczu łatgalsko-białorusko-rosyjskim. Częściowo trafiły do łotewskich gospodarstw celem pomocy na roli, częściowo zostały umieszczone w obozie w Salaspils, poddane eksperymentom medycznym (pobierano z nich krew dla żołnierzy Wehrmachtu), następnie zgładzone. Łotewscy historycy, potępiając proceder oddawania dzieci, utrzymują, że dzięki zaangażowaniu w pomoc dla łotewskich chłopów udało się je uratować od najgorszego. Dyskusję wywołuję fakt, czy wystawa nie przerzuca czasem zbyt dużej odpowiedzialności na Łotyszy, spychając niemieckie sprawstwo na dalszy plan. Ekspozycja była przedmiotem zadrażnień na linii łotewsko-rosyjskiej w i tak już gorącym okresie politycznym (referendum). Władze Łotwy uznały ją za "elementarne fałszerstwo historyczne, dezinformację i przedsięwzięcie przygotowane w celach jawnie propagandowych", w dodatku szkodzące stosunkom łotewsko-rosyjskim (od 2010 r. między Rygą a Moskwą trwa polityczny "reset"). Praca Aleksandra Diukowa określona została jako "nie mająca nic wspólnego z nauką historii". "Historyczna Pamięć" odpowiedziała zarzutami o "polityzowaniu historii" przez władze łotewskie i skrywaniu pod suknem niechlubnych kart łotewskiej przeszłości. Wystawa doczekała się politycznych konsultacji między MSZ Rosji i Łotwy. Pierwotnie miała zostać odsłonięta także na Łotwie, w związku z wpisaniem Diukowa na "czarną listę" nie wiadomo, czy planowany na koniec marca termin nie zostanie odsunięty.


Warto zerknąć:
* blog Aleksandra Diukowa
* strona fundacji "Historyczna Pamięć"

Zdjęcie obozu w Salaspils pochodzi z "Deutsches Bundesarchiv" (Wikimedia Commons).