piątek, 24 lutego 2012

Twarz socjalna, nie etniczna

Po tym jak zakończyła się batalia o język państwowy pojawiły się w mediach spekulacje, że być może czekają nas kolejne głosowania. Jeszcze w niedzielę możliwości rozpisania referendum na temat rozwiązania obecnego Sejmu nie wykluczali posłowie Centrum Zgody: Agieszin, Ribakow i Tutins (bardziej zachowawczy w komentarzach był Nił Uszakow). Wczoraj w mediach mogliśmy przeczytać o kolejnych ostrzeżeniach Centrum Zgody pod adresem rządu, by uważał z podniesieniem wieku emerytalnego. Łotwa stoi bowiem przed takim samym wyzwaniem jak Polska. Zamieszczona kilka dni temu w "Gazecie Wyborczej" mapka pokazuje wręcz, że w przypadku kraju nad Daugawą mamy do czynienia z jednym z najniższych progów przechodzenia na emeryturę (62 lata i dla mężczyzn, i dla kobiet), podczas gdy w Skandynawii, w którą łotewskie elity wciąż są zapatrzone, wiek zakończenia aktywności zawodowej jest o kilka lat wyższy. Obecnie Ministerstwo ds. Społecznych (Labklājības ministrija, LM) pracuje nad tym, by wiek emerytalny stopniowo podwyższać. O ile wcześniej informowano, że odpowiedni proces rozpocznie się w 2016 r., to wg założeń rządowych nastąpi to już w 2014 r. Docelowy jest próg 65 lat (czyli dojście do poziomu polskiego). W 2014 i 2015 r. wiek przechodzenia na emeryturę zwiększy się o trzy miesiące, zaś od 2016 r. będzie wzrastać o pół roku. Powodów decyzji gabinetu Dombrovskisa, w świetle ogólnoeuropejskiej dyskusji nad tymi sprawami, tłumaczyć nie trzeba.

Przeciwko planom centroprawicowej koalicji zaprotestowało Centrum Zgody, zwracając się do większości parlamentarnej, by ustawy nie uchwalała, zaś do prezydenta, by ją zawetował w przypadku zaakceptowania przez parlament. Jeśli to by nie poskutkowało, Centrum Zgody rozważa zebranie podpisów pod wnioskiem o głosowanie narodowe. Oficjalnych powodów takiego stanowiska jest kilka – średnia długość życia na Łotwie wciąż jest niższa niż w krajach Zachodniej Europy (dla mężczyzn wynosi 67 lat, dla kobiet – 77). Jak zauważył wiceprzewodniczący Sejmu Andriej Klementiew "jeśli wiek emerytalny zostanie podwyższony do 65 lat, wielu mężczyzn po prostu nie dożyje do emerytury. A to może wpłynąć do motywację do płacenia podatków – jaki będzie sens to robić, gdy i tak nie otrzyma się emerytury?". Najpierw należałoby opracować plan zadbania o zdrowie obywateli, by przedłużyć średnią długość życia. Kolejny argument, podobny do tego, którego używa się w Polsce, jest taki, że osobom w wieku przedemerytalnym zwolnionym z pracy będzie niezmiernie ciężko znaleźć zatrudnienie. "Nie ma sensu podwyższać wieku emerytalnego, jeśli nie zostaną stworzone nowe miejsca pracy". – mówi Klementiew.

Centrum Zgody zamierza wykorzystać swą "pulę blokującą" w Sejmie (31% mandatów), by nie dopuścić do ogłoszenia ustawy (wystarczy 34 głosów, by zwrócić się o to do prezydenta – dysponujący 13 posłami Związek Zielonych i Rolników będzie tu z pewnością sojusznikiem). Jeśli proces ogłoszenia prawa zostanie wstrzymany na dwa miesiące, można w tym czasie zebrać podpisy obywateli pod wnioskiem o referendum. W przypadku zebrania ich wystarczającej liczby, jedyną drogą, by ominąć referendum jest uchwalenie ustawy większością ¾ głosów. Tylu posłów obecnie rządząca koalicja nie posiada.

Jaki jest cel gry, którą podjęło Centrum Zgody? Trudno się dziwić sprzeciwowi wobec podniesienia wieku emerytalnego w przypadku ugrupowania, które od kilku lat stara się wyprofilować na (nieistniejącą; LSDSP została właśnie wyproszona z grona członków Międzynarodówki Socjalistycznej) łotewską socjaldemokrację. Znaczna część polityków i elektoratu SC to osoby niechętne współczesnemu kapitalizmowi (poglądy Łotewskiej Partii Socjalistycznej można wręcz określić jako komunizujące). Kolejny powód – kampania przeciwko zmianom wieku emerytalnego, a w dalszej konsekwencji referendum, pozwoli uciec SC z grząskiego pola "narodowościowego" (tu SC przegrało na całej linii 18 lutego) na wygodniejsze – "społeczne". Co prawda wśród partii "wrażliwych społecznie" ma konkurenta – wypchnięty poza koalicję Związek Zielonych i Rolników, ale to w grupie rozczarowanych liberalną polityką rządu jest elektorat, o który warto powalczyć. Referendum językowe udowodniło, że krusząc kopię o zagadnienia narodowościowo-tożsamościowe SC nie jest w stanie ugrać więcej niż wynosi liczba naturalizowanych obywateli rosyjskiego pochodzenia, teraz pozostaje zwrócenie się w stronę Łotyszy o poglądach socjalnych (z etnicznej pułapki, w jaką wepchnęli centrystów Linderman i Osipow, należy jak najszybciej wyjść). Last but not least zainicjowanie kolejnego referendum daje szansę odegrania się na "Jedności", która nie wpuściła SC do koalicji i uprzykrzenia życia nowemu Sejmowi. Wtedy jeszcze raz potwierdzi się, że ignorując ok. 1/3 elektoratu nie da się na Łotwie zbudować stabilnej koalicji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz