sobota, 19 listopada 2011

Co o Bałtach w Bibliotece Sejmowej?

Przywiązanie do łóżka i komputera podczas nieplanowanej choroby bywa dobrą okazją, by przeczesać Internet pod kątem lituaniców, letoniców i estoniców. Interesujący jest zasób polskich bibliotek i czytelni związany z tematyką nadbałtycką. Najbogatsze zbiory posiada wciąż Biblioteka Narodowa w Warszawie (niektóre publikacje sięgają połowy XIX w.), ja przyjrzałem się jednak temu, co o Bałtach znaleźć można w Bibliotece Sejmowej (BS +ZHS, czytelnie na Wiejskiej i Stępińskiej). Co nowego? Poza pracą doktorską Łukasza Makowskiego ("System polityczny Łotwy i jego związki ze sferą gospodarczą w dobie trzeciej fali demokratyzacji", Toruń 2011), którą jakiś czas temu recenzowałem, świeżym drukiem pachnie wydana zestaw źródeł pod tytułem "Prigoworiennyje nacizmom: sbornik dokumientalnych swiditielstw o złodiejanijach niemieckich nacistow i ich posobnikow v gody giermanskoj okupaciji Łatwii w 1941-1945 gg" (fundacja "Istoriczieskaja pamjat’", Ryga 2011). "Historyczna Pamięć" – mająca swe oddziały i w Moskwie, i w Rydze, powstała w 2008 r. Wchodzących na jej stronę internetową wita piękna czerwona gwiazda przepasana wstążeczką św. Jerzego (takie wstążeczki noszą na Łotwie Rosjanie, którzy chcą zamanifestować, że niekoniecznie identyfikują się z czerwono-biało-czerwonym sztandarem). Fundacja kierowana przez Aleksandra Diukowa ma za zadanie m.in. badanie historii Rosji i krajów Europy Wschodniej, animowanie debat i "okrągłych stołów", a także współpracę badawczą z organami państwowymi Federacji Rosyjskiej. Wśród aktualności: trochę notek z krajów bałtyckich, m.in. "Czy na Litwie jest faszyzm?" (przedruk z "Kuriera Litewskiego"), a także komentarz współpracowniczki "Historycznej Pamięci" Ludmiły Worobiowej do słów Inesisa Feldmanisa (odpowiedzialnego ze strony łotewskiej za organizację komisji historyków) na temat uznania przez Rosję okupacji Łotwy. Jak twierdzi Worobiowa: "tezy o okupacji Łotwy wywołują u mnie wielkie wątpliwości, to polityczne sztampy, że niby Rosja była więzieniem narodów. Wszyscy zapominają, że sowiecka Łotwa była silnym, rozwijającym się krajem, a teraz bieduje". Książkę Worobiowej utrzymaną w podobnym tonie można przeczytać w Bibliotece Sejmowej ("Istorija Łatwii ot Rossijskoj Imperii k SSSR", Fundacja "Historyczna Pamięć", Moskwa 2009). W zasobie czytelni, z której korzystają (?) polscy parlamentarzyści aż roi się od prac polemicznych z oficjalną historiografią bałtycką. Można znaleźć np. publikację źródłową pod redakcją A. Sazonowa "Sowietskaja okkupacija" Pribałtiki w archiwnych dokumentach. Projekt „Argumenty istiny" (Instytut Badań Społeczno-Politycznych Rosyjskiej Akademii Nauk, Moskwa 2009), w której autor "rozprawia się z mitem sowieckiej okupacji" (z rosyjskojęzycznej recenzji w Internecie) . Ci, którzy wierzą w bałtycki "mit o ludobójstwie" (tak w Wilnie, Rydze i Tallinie określa się sowieckie praktyki wywózek, rozstrzeliwania elit, walki z kułactwem i "bandyckim podziemiem" z lat 1940-1956; takie stawianie sprawy spotyka się z ostrą kontrreakcją strony rosyjskiej i żydowskiej) szybko zrewidują go pod wpływem wydanej w 2007 r. w Moskwie książki Diukowa "Mif o gienocidie: repressii sowietskich włastiej w Estonii (1940-1953)". Gwoli sprawiedliwości dodajmy, że w zasobie znajduje się także nieco bardziej obiektywna praca Jeleny Zubkowej "Pribałtika i Krieml 1940-1953" (Instytut Historii Rosji Rosyjskiej Akademii Nauk, Moskwa 2008), która oprócz polemiki z tezą o okupacji wskazuje na sowieckie represje wobec Bałtów. W bibliotece można się także zapoznać z estońskim punktem widzenia sprawy, sięgając po publikację Marta Laara "Wojna w lesie: walka Estonii o przetrwanie 1944-1956" (Kraków 2008).

Proporcje mówią jednak sama za siebie. Szczególny sentyment kupujący książki dla BS czuli chyba do wydawnictw MSW. Można np. przeczytać demaskującą "bałtycki faszyzm" książkę pod redakcją W. Bylinina: "Pribałtika: pod znakom swastiki (1941-1945): sbornik dokumientow" (Zjednoczona Redakcja MSW FR, Moskwa 2008), a także "NKWD – MWD SSSR w borbie z banditizmom i woorużiennym nacionalisticzieskim podpoliem na Zapadnej Ukrainie, w Zapadnoj Biełarusi i Pribałtikie (1939-1956): sbornik dokumentow"(red. N.I. Władimircew, A.I. Kokurin; to samo resortowe wydawnictwo, Moskwa 2008). Sprawy okupacji Łotwy, oczywiście tylko "niemieckiej" i "faszystowskiej", naświetla także praca "Unicztożit’ kak możno bolsze...” łatwijskije kollaboracionistskije formirowanija na territorii Biełorussii, 1942-1944 gg. Sbornik dokumentow" (redaktor D. S. Walijewa). Publicystyczna walka "z faszyzmem i nacjonalizmem" Łotyszy (Estończyków) nie tylko "historycznym", ale także "tu i teraz" zajmuje pokaźne miejsce na półkach BS, wystarczy sięgnąć po publikację Michaiła Krysina pod tytułem ("Pribałtijskij faszyzm: istorija i sowriemiennost’", Wydawnictwo Veče, Moskwa 2007), dotyczącą nie tylko II wojny światowej, ale i współczesnej polityki (rosyjskie media permanentnie określają współpracujące z PiS ugrupowanie TB/LNNK jako "faszystowskie"). Ci, którzy chcieliby dowiedzieć się czegoś więcej na temat walki o "brązowego żołnierza" w Tallinie w 2007 r. (i wewnętrznych stosunków estońsko-rosyjskich) mogą to zrobić z... "centrolewicowego punktu widzenia" biorąc do ręki pracę Igora Rozenfelda pt. "Estonija do i poslie "bronzowoj noczi". Estonskaja riespublika 1991-2009. Lewocientriskij wzgliad" (Tartu 2009). Igor Rozenfeld to doktor nauk filozoficznych i były działacz Estońskiego Frontu Narodowego, dziś krytyk transformacji ustrojowej, dostrzegający pozytywy Estońskiej SRR, walczący z faszyzmem, nacjonalizmem i "prawicowym zagrożeniem". Dziennikarz Borys Buraczyński recenzując w 2010 r. tę książkę wytknął Rozenfeldowi stosowanie kalek typowych dla "stalinowsko-chruszczowowsko-breżniewowskiej historiografii", a całą pracę uznał za roczarowującą ("Борис Бурачинский: несколько слов о книге Игоря Розенфельда «Эстония до и после «бронзовой ночи»", dzd.ee z 19.10.2010 r.).

Kilka książek dostępnych w Sejmie to paranaukowa publicystyka związana z krytyką polityki integracji społecznej na Łotwie. Do rąk możemy dostać pracę pt. "Sowriemiennaja jewropejskaja etnokratija: naruszenije praw nacjonalnych mienszistw w Estonii i Łatwiji" (Fond Istoriczieskaja Pamjat’, Moskwa 2009), a także "Probliemy praw nacionalnych mienszistw w Łatwii i Estonii". Współautorem pierwszej z publikacji jest Władimir Buzajew, w latach 2002-2010 poseł na Sejm z listy "praw człowieka", z kolei wstęp do książki napisała posłanka do PE (z PCTVL) Tatiana Żdanok. Redaktorem drugiej z publikacji wydanej przez osławiony Instytut Demokracji i Współpracy w Paryżu jest W. Poleszczuk.

Starczy. Wydaje się, że bałtyści powyrywaliby sobie włosy z głowy, gdyby przejrzeli katalog biblioteczny w Sejmie. Nie chodzi o to, by nie prezentować czytelnikowi rosyjskiego punktu widzenia, bo i z takim zapoznać się muszą badacze historii regionu. Pytanie tylko, czy powinny być to "prace pierwszego kontaktu", względnie, czy należy dawać trybunę "historykom" z rosyjskiego MSW (bo np. praca Zubkowej została oceniona jako wartościowa) albo zacietrzewionym publicystom. Last but not least, współczesne pokolenie dość rzadko czyta bukwy, może więc warto by – łotewski nie każdy musi znać – zakupić nieco prac anglojęzycznych dotyczących historii Łotwy? Można polecić np. dostępne w Bibliotece Narodowej świetne kompendium historii Łotwy XX wieku: "History of Latvia: the 20th century" (pod red. Dainy Bleiere). Dla bardziej leniwych: "The A to Z of Latvia" autorstwa Andrejsa Plakansa (zawierająca m.in. słowniczek historycznych pojęć – praca "na rozgrzewkę").

Gwoli sprawiedliwości: w zasobie znajdują się prace niezmiernie interesujące i pożyteczne, zwłaszcza dotyczące Litwy, o której dużo się w Polsce wydaje (z Łotwą i Estonią gorzej). Wypada wymienić tu chociażby publikacje prof. prof. Piotra Łossowskiego i Jacka Zielińskiego, dr dr Przemysława Kierończyka i Małgorzaty Runiewicz, książkę "Polacy nad Dźwiną" pod redakcją prof. prof. Jacka Kurczewskiego i Małgorzaty Fuszary, godna polecenia jest także praca Marcina Kosienkowskiego pt. "Strategia adaptacyjna Federacji Rosyjskiej wobec państw bałtyckich" (Toruń 2006) i analizy OSW, by wymienić choć niektóre świetnie napisane prace (a jest ich więcej). Nie zmienia to jednak bardzo ponurego wrażenia, że księgozbiór dotyczący Łotwy i Estonii dobrany jest albo przypadkowo, albo z „klucza rosyjskiego”, co nie jest dobrą rekomendacją dla czytelnika z Warszawy. Trochę szkoda, bo Biblioteka Sejmowa to jednak prestiż.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz