wtorek, 15 listopada 2011

Slalom Uszakowa

Poranna prasa łotewska przynosi kolejne informacje, kto podpisał się pod wnioskiem o referendum w sprawie nadania językowi rosyjskiemu statusu państwowego na Łotwie (przypomnijmy, że zbiórka podpisów organizowana jest od początku bieżącego roku przez stowarzyszenie Родной язык/Dzimtā valoda, a jego działacze muszą zebrać 154 tys. podpisów pochodzących od co dziesiątego uprawnionego do głosowania obywatela RŁ). Na liście znalazło się wielu prominentnych samorządowców Centrum Zgody (SC): burmistrz Rzeżycy Aleksandrs Bartašēvičs, wiceburmistrzowie Daugavpils Witalij Azarewicz (Vitālijs Azarevičs) i Wiaczesław Sziriakow (Vjačeslavs Širjakovs), burmistrz Zilupe Oleg Agafonow (Oļegs Agafonovs), a także wielu urzędników z rządzonego przez Rosjan ryskiego magistratu. Samorządowcy poszli przykładem Niła Uszakowa (od 2009 r. burmistrza stolicy, w tym roku kandydata SC na premiera), który przed wyborami zdystansował się od inicjatywy Władimira Lindermana, zaś tydzień temu uznał, że podpisać się jednak należy. W uzasadnieniu podał: "zarówno ja, jak i Centrum Zgody wciąż opowiadamy się za tym, by na Łotwie był tylko jeden język państwowy – łotewski. Jednak mający obecnie miejsce zbiór podpisów tylko w pewnym stopniu związany jest ze statusem języka rosyjskiego. To bardziej kwestia szacunku. Ludzie, którzy teraz podpisali się za przeprowadzeniem referendum, pokazali obecnie rządzącym politykom, że zbrzydło im obecne nastawienie władz i chcą zachować szacunek do samych siebie" (cytat za: "Ušakovs parakstījies par krievu valodu kā otru valsts valodu", "Diena", 8.XI.2011 r.). W dalszej części wypowiedzi stwierdził, ze Centrum Zgody wykazało bardzo dużo dobrej woli proponując trzyletnie memorandum na zagadnienia historyczno-narodowościowe, po wyborach spotkało się zaś z nawoływaniami do utworzenia "łotewskiej koalicji" w opozycji do SC. Czarę goryczy miała także przelać postawa ministrów z VL!-TB/LNNK (Gaidisa Bērziņša i Žanety Jaunzeme–Grende), którzy nie chcieli przyznać środków finansowych na przeprowadzenie referendum. Uszakow co prawda nie wierzy w sukces głosowania (proporcje etniczne wśród obywateli Łotwy są jak trzy do jednego, w dodatku przyznaniu rosyjskiemu statusu języka państwowego sprzeciwił się koalicjant Uszakowa Alfrēds Rubiks), ale uważa, iż "należy być razem z setkami tysięcy mieszkańców Łotwy, którzy chcą zachować poczucie szacunku do samych siebie". To ostatnie określenie ("pašcieņas izjūta") szef rządzącej Ryga koalicji powtarzał wielokrotnie.

Jaka jest faktyczna przyczyna slalomu Uszakowa wokół referendum? Nie należy wykluczać, że zdecydowały właśnie sprawy godnościowe: urazy związane z niewejściem do rządu, nacjonalistyczną retoryką VL!-TB/LNNK i budową rządu na bazie etnicznej, a nie programowej (na marginesie – koalicja "Jedności" z "Centrum Zgody" byłaby również egzotyczna programowo). Bardziej wnikliwy obserwator zauważy, że Uszakow znajduje się w sytuacji bardzo trudnej politycznie: mimo uznania de facto okupacji sowieckiej z 1940 r. i zgody na jeden język państwowy, nie udało mu się zapewnić wejścia SC do gabinetu Dombrovskisa. Z drugiej strony centrowy kurs Uszakowa był od początku kwestionowany przez część działaczy SC, a traktowany wrogo przez ugrupowanie Tatiany Żdanok (PCTVL). Po politycznej klęsce, jaka była w październiku udziałem Centrum, Uszakow musi pokazać muskuły, by uniknąć marginalizacji przez działaczy zarzucających mu "zdradę" i "zaprzedanie się partiom łotewskim", które skutkowało... (tu radykałowie triumfują!) ograniem Centrum w negocjacjach koalicyjnych. Bardzo możliwe, iż Uszakow boi się, że w obrębie SC lub poza nim (niekoniecznie na bazie dogorywającego PCTVL) mogłaby się pojawić jakaś alternatywa dla sfrustrowanego niewejściem do rządu (po raz trzeci) elektoratu. Szef SC chce tego uniknąć. Pytanie tylko, czy przybliża go to czy oddala od udziału we wspólnych rządach z Dombrovskisem i Zatlersem? Być może jednak nie to jest dziś głównym zmartwieniem rosyjskich polityków na Łotwie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz