piątek, 17 grudnia 2010

Tniemy „s”?

Najpierw kilka suchych informacji biograficznych. Urodził się 12 maja 1959. W 1981 ukończył studia inżynieryjne w Ryskim Instytucie Politechnicznym, następnie kształcił się „na prawnika” Łotewskim Uniwersytecie Państwowym (LVU) oraz „na dziennikarza” w Rosyjskim Instytucie Bałtyckim w Rydze. Od 1989 do 1993 pracował jako doradca prawny w spółce „Ausek”, następnie zaś w firmie „Mono”. Zaangażowany w działalność polityczną na rzecz mniejszości rosyjskojęzycznej na Łotwie był w latach 1999-2002 zatrudniony jako asystent frakcji parlamentarnej ruchu „O Prawa Człowieka w Zjednoczonej Łotwie” (PCTVL, Zapczeł). Pracował także jako  konsultant w Instytucie Badań Prawnych w Rydze (1998-2001). Jest autorem publikacji poświęconych sytuacji mniejszości rosyjskojęzycznej na Łotwie.
O kim mowa? O Leonidzie Raihmanie, łotewskim działaczu na rzecz praw człowieka rosyjsko-żydowskiego pochodzenia (przy okazji: jakoś dziwnie się czyta, że w angielskiej Wikipedii jako łotewscy działacze na rzecz ochrony praw człowieka zaklasyfikowani są: Gunars Astra i… Tatiana Żdanok – lekkie zachwianie proporcji…). Raihman, w związku z faktem, że jego rodzina nie mieszkała przed 1940 rokiem na Łotwie, nie jest obywatelem państwa łotewskiego. W okresie sowieckim jego nazwisko było zapisywane w paszporcie jako „Leonid Raihman”. W 1998 otrzymał paszport nie-obywatela wydany przez władze łotewskie, w którym jego nazwisko zapisano jako „Leonīds Raihmans”. Raihman, nie zgodziwszy się z takim zapisem, zwracał się najpierw do Centrum Języka Państwowego (VVC), następnie zaś do łotewskich sądów (w obu przypadkach bezskutecznie domagając się zmiany zapisu). W 2007 zgłosił wniosek do Komisji Praw Człowieka Organizacji Narodów Zjednoczonych przeciwko Łotwie, gdzie reprezentuje go współprzewodniczący Łotewskiego Komitetu Praw Człowieka Aleksiej Dimitrow. No i Komisja wydała kilka tygodni temu orzeczenie, że przymusowa zmiana nazwiska (dodawanie łotyszyzującej litery „s”) jest nieuprawnioną ingerencją w życie prywatne i naruszeniem 17 punktu Międzynarodowego Paktu Praw Politycznych i Obywatelskich. Litery „s” z imienia i nazwiska trzeba będzie zatem uciąć, bo władze łotewskie są zobowiązane zadośćuczynić Raihmanowi, a także w ciągu 180 dni zmienić prawodawstwo w ten sposób, by w przyszłości uniknąć tego typu spraw. Jak informowaliśmy już w „Radio Wnet” (poruszyliśmy ten temat jako pierwsi w polskich mediach) łotewska klasa polityczna podeszła do tego werdyktu ze sceptycyzmem (by nie użyć nieparlamentarnego określenia), np. przedstawicielka rządu Inga Reine utrzymuje, że Komisja Praw Człowieka jedynie wyraziła swoją opinię, która nie jest wiążąca dla Łotwy. Odezwały się jednak i głosy, że może należałoby prawo zmienić (w tym duchu wypowiedzieli się np. działacz SCP i minister obrony Artis Pabriks, a także przewodniczący Sądu Konstytucyjnego Łotwy).
Tak więc niektórzy na Łotwie myślą o liberalizacji, inni wręcz przeciwnie, o przykręcaniu śruby: kilka dni temu narodowe ugrupowanie Dla Ojczyzny i Wolności/Łotewski Narodowy Ruch Niepodległości wraz z nacjonalistycznym „Wszystko dla Łotwy!” rozpoczęły zbiór podpisów pod projektem ustawy zmieniającej punkt 112 konstytucji łotewskiej, który w nowej redakcji przewidywałby nauczanie w szkołach państwowych jedynie w języku łotewskim. Co zatem z pamięcią o przesłaniu Ity Kozakiewicz, bo przecież ustawa nie obejmie tylko mniejszości rosyjskojęzycznej? Niektórzy już widać zapomnieli o ideałach Frontu Ludowego, gdy Łotysze szli ręka w rękę z Polakami, Litwinami, Ukraińcami, Białorusinami, Żydami, i „last but not east”, Rosjanami. Nacjonaliści oczywiście konstytucji nie zmienią (za mało głosów w parlamencie), ale mam ochotę zapytać posła Górskiego (PiS jest sojusznikiem politycznym TB/LNNK w PE), czy mu to czasem nie przeszkadza, tak jak przeszkadza mu nacjonalizm Songaiły i Landsbergisa…
PS. Pisząc notkę miałem ochotę zapisać nazwisko w ten sposób:  Leonid Rajchman/Rejchman (bo: Леонид Рейхман). I ja popełniłbym jednak wykroczenie, skoro – nie wiem dlaczego – rosyjska litera „ch” w paszporcie sowieckim dała „h” (jeszcze gdy nie było łotyszyzacji!). Ale to już wyższa szkoła jazdy dla wtajemniczonych. A o Raihmanie i o jego bojach z państwem łotewskim jeszcze pewnie nie raz usłyszymy. Jak to wpłynie na pisownię polskich nazwisk na Litwie? Bóg jedyny raczy wiedzieć, ale coś w tej sprawie zaczyna się kruszyć. Jak mawiają: kropla drąży skałę, a jest i prawo domina…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz