środa, 6 lipca 2011

"Jedność" przez podział?

Minęło zaledwie (a może aż?) 5 tygodni od decyzji prezydenta Valdisa Zatlersa o rozwiązaniu Sejmu X kadencji, a misternie utkana przed wyborami 2010 r. "Jedność" – porozumienie trzech centroprawicowych partii politycznych, które miało zablokować dojście do władzy rosyjskiego Centrum Zgody i osłabić wpływy oligarchów w państwie – zaczyna się pruć. Zaczęło się w połowie czerwca od zawieszenia w prawach, a następnie wykluczenia z szeregów tych członków Związku Obywatelskiego (PS), którzy nie chcieli powołania do życia wspólnej partii pod nazwą "Jedność" (obawiając się zezowania niektórych polityków "Jedności" w kierunku Centrum Zgody). Część działaczy PS, w tym pięciu radnych stołecznej Rygi, utworzyła platformę "Demokratyczni Patrioci" ("Demokrātiskie patrioti"), która w wyborach wystartuje wspólnie z sojuszem dwóch ugrupowań nacjonalistycznych: "Ojczyźnie i Wolności/LNNK" i "Wszystko dla Łotwy!". W środę 6 lipca na "Jedność" spadł jednak kolejny cios: dwóch posłów tego ugrupowania, obaj związani z ugrupowaniem Nowe Czasy (JL), Klāvs Olšteins (28 l.) i Guntars Galvanovskis (29 l.), poinformowali o opuszczeniu szeregów centroprawicowego bloku. Wg deputowanych nadszedł czas na nowe pokolenie, które "wychowało się w niepodległej Łotwie, tu zdobyło wykształcenie i doświadczenie zawodowe, które może lec u podstaw dobrego zarządzania państwem". Młoda generacja trzydziestolatków "nie brała udziału w prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych i nie przeszła radzieckiej szkoły życia", powinna więc stanąć do rywalizacji z dotychczasowymi elitami. Warto skądinąd zauważyć, że osoby obecnie sprawujące władzę na Łotwie również nie należą do najstarszych: klasa polityczna w kraju nad Dźwiną jest średnio 15 lat młodsza od polskiej, zaś premier Dombrovskis ma 39 lat. Mówi się, że właśnie do młodych ustępujący prezydent Zatlers zaadresuje swoją ofertę polityczną. Powstanie nowego ugrupowania, które najprawdopodobniej zostanie nazwane "Partią Reform" (czytelne nawiązanie do partii premiera Andrusa Ansipa), jest już bowiem prawie pewne. Wśród stu kandydatów na jego listach znajdą się ludzie dotychczas nie związani z polityką – w tym kontekście mówiło się m.in. o przewodniczącej Łotewskiej Konfederacji Pracodawców (LDDK) Elīnie Egle czy kontroler państwowej (będącej wg mediów kandydatką do chyba już wszystkich stanowisk w państwie) Ingunie Sudrabie. Posłom "zbiegom", że nawiążę tutaj do słów, które padły w polskiej polityce w 2001 r., dostało się już od przewodniczącej Sejmu Solvity Āboltiņi. O wieku kobiet mówić nie wypada, ale należy ona do tego pokolenia (ur. 1963), które Galvanovskis i Olšteins pragnęliby już wysłać na boczną ławę. W dodatku należy do tej samej partii, co dwaj posłowie. Wg Āboltiņi dzielenie się na mniejsze ugrupowania jest destrukcyjne i krótkowzroczne, zwłaszcza, gdy ma miejsce na dwa miesiące przed wyborami. Nawiązując do koalicji "Jedność", która by odnieść sukces na miarę zeszłorocznych wyborów musi zostać poddana jak najszybszej reanimacji, marszałek Sejmu podkreśliła: "nie jest to krótkoterminowy projekt, a szerokie przedstawicielstwo narodu na okres dekady". Mówiąc o partii Zatlersa dodała: "jeden człowiek nie tworzy jeszcze ani partii ani skutecznej polityki", a "w tak krótkim czasie nie jest możliwe powstanie naprawdę kompetentnej i skutecznej organizacji". Wg sondaży ugrupowanie Zatlersa może zabrać „Jedności” nawet trzecią część elektoratu spychając ją na drugie lub nawet trzecie miejsce po Centrum Zgody i ZZS. Nerwowość liderów "Jedności" jest zatem w pełni uzasadniona.

W tym tygodniu jesteśmy świadkami innych turbulencji na scenie politycznej Łotwy. W poniedziałek media poinformowały o możliwości likwidacji istniejącej od 1998 r. Partii Ludowej (TP), niegdyś najważniejszego ugrupowania w kraju, założonego przez przedsiębiorcę i trzykrotnego premiera Andrisa Šķēlego. Powodem jest kara finansowana nałożona na TP – opiewająca na ponad milion łatów – za sprzeczne z prawem finansowanie kampanii wyborczej w 2010 r. Wniosek o likwidację wyszedł z szeregów młodzieżówki TP. W czerwcu b.r. z szeregów TP wystąpiła cała plejada samorządowców związanych z regionem Vidzeme (b. Inflanty Szwedzkie), którzy chcą założyć własną partię na czas wyborów samorządowych 2013 r.

W lecie 2011 r. na swą sytuację nie może narzekać nacjonalistyczne ugrupowanie "Wszystko dla Łotwy!" ("Visu Latvijai!"). W ciągu miesiąca od rozwiązania Sejmu poparcie dla nich wzrosło o 63%, zaś do drzwi stukają coraz to nowi członkowie (ostatnio m.in. szef CDI i właściciel portalu Atlants.lv Gatis Sprūds, założyciel zespołu "Līvu" Juris Pavītols czy znana łotewska filolog Vineta Poriņa). Najprawdopodobniej skończy się na 7-9 posłach zamiast obecnych 5.

Niepewny jest los największego (i wymarzonego) przeciwnika "Wszystko dla Łotwy!": partii "O Prawa Człowieka w Zjednoczonej Łotwie" (PCTVL) kierowanej przez Tatianę Żdanok – ona tak jak TP zlikwidowana nie zostanie, ale ma niewielkie szanse na wejście do Sejmu po rocznej przerwie, również z powodu fatalnej sytuacji finansowej. Nie należy liczyć na dobry wynik Łotewskiej Robotniczej Partii Socjaldemokratycznej (LSDSP), do 1934 r. najważniejszego ugrupowania w kraju, a w okresie II Republiki cieszącego się poparciem na poziomie 4-5% (za wyjątkiem "szczęśliwych" wyborów 1998 r., gdy do Sejmu prześlizgnęło się 14 posłów). W zeszłym roku wyborcy pokazali LSDSP bardzo czerwoną kartkę – sytuując nawet za takimi tworami politycznymi jak "Wyprodukowano na Łotwie" i "Ostatnia Partia", która wystawiła na premiera kandydaturę bohatera jednej z łotewskich kreskówek ("Laimes Lācis").

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz