niedziela, 4 września 2011

Minął miesiąc...

Od ostatnich notek z sierpnia b.r. – poświęconych Kristinie Brazauskienė i politycznemu kontekstowi wizyty Dalajlamy w Tallinie – upłynęło już trochę czasu. Warto by się pokusić o skreślenie kilku słów na temat wydarzeń sierpniowych, bo miniony miesiąc był bogaty w wydarzenia. Przede wszystkim kraje bałtyckie obchodziły w sierpniu dwudziestą rocznicę odzyskania niepodległości de facto. Przypomnijmy: 19 sierpnia 1991 r. rozpoczął się pucz Janajewa, który rychło – wbrew przewidywaniom wielu – zakończył się klęską, która utorowała Litwie, Łotwie i Estonii drogę do niezawisłości już nie tylko formalnej (uchwalonej w 1990 r.), ale i faktycznej. W tym roku świętowano nie tylko w Wilnie, Rydze i Tallinie – od 1998 r. 20 sierpnia jest dniem wolnym od pracy u Estończyków – ale także za morzem. 15 sierpnia na sztokholmskim placu Norrmalmstorg, będącym w okresie "śpiewających rewolucji" miejscem antysowieckich i probałtyjskich demonstracji, spotkali się premierzy Fredrik Reinfeldt (Sz.), Andrius Kubilius (L.), Valdis Dombrovskis (Ł.) i Andrus Ansip (E.). Minione dwudziestolecie podsumował szef rządu w Sztokholmie, którego trudno posądzić o podawanie elektoratowi rocznicowej waty cukrowej: "to już 20 lat temu wolność wróciła do państw bałtyckich. Przez ten czas demokracja i sprawiedliwość zastąpiły dyktaturę, a gospodarka rynkowa przyczyniła się do imponującego rozwoju. Europa wróciła do krajów bałtyckich, a państwa bałtyckie do Europy. Dziś są pełnoprawnymi członkami Unii Europejskiej oraz NATO, a Estonia wprowadziła euro" (cytat za PAP). Faktem jest, że dwudziesta rocznica skłania i do gorzkich refleksji – wielu planów nie udało się przekuć w rzeczywistość, z niektórymi marzeniami trzeba się było rozstać raz na zawsze – wystarczy jednak spojrzeć na takie kraje jak Mołdawia czy Ukraina, by stwierdzić, że geopolityczny wybór elit bałtyckich był trafny. 31 sierpnia świętowano w Warszawie inną dwudziestą rocznicę: odnowienia polsko-litewskich stosunków dyplomatycznych. Ze względów oczywistych dla czytelników tego bloga wydarzenie nie uzyskało oprawy, na jaką by zasługiwało.

Sierpień był miesiącem gorącym politycznie: zarówno na Łotwie, gdzie w połowie miesiąca upłynął termin rejestracji list wyborczych (ostatecznie zgłoszono 13) oraz pełną parą ruszyła kampania przed wrześniowymi wyborami do Sejmu, a także w Estonii – w poniedziałek 29 sierpnia Riigikogu, nie uciekając się tj. w poprzednich wyborach do pomocy Kolegium Elektorskiego, już w pierwszej turze wybrała na kolejną kadencję prezydenta Toomasa Hendrika Ilvesa. Ilves uzyskał 73 głosy socjaldemokratów, liberałów i narodowych konserwatystów, zaś jego kontrkandydata posła do PE Indreka Taranda wsparło 25 posłów Partii Centrum Savisaara. Jak już jesteśmy przy tym ugrupowaniu: burmistrz Tallina, dinozaur estońskiej polityki, Edgar Savisaar (61 l.) po raz kolejny został wybrany na stanowisko szefa centrystów: nie zagroził mu ani wiek, ani ubiegłoroczna afera związana z finansowaniem partii. Wygrał z przedstawicielem młodego pokolenia Jüri Ratasem (33 l.) przewagą kilkunastu procent. Tymczasem już po raz kolejny Partia Centrum została prześcignięta w sondażach nie tylko przez rządzących reformistów, ale także i opozycyjnych socjaldemokratów, którzy wyrastają na główną alternatywę dla centroprawicowej ekipy Andrusa Ansipa. Co będzie dalej?

11 sierpnia doszło w Estonii do strzelaniny w ministerstwie obrony narodowej. Jej sprawcą był urodzony w 1954 r. w Erywaniu Karen Drambjan, obywatel Estonii ormiańskiego pochodzenia. Mężczyzną, posiadającym od 1993 r. obywatelstwo estońskie adwokatem, interesowała się już wcześniej policja. Drambjan działał w marginalnej Estońskiej Zjednoczonej Partii Lewicy, dwa lata temu bez powodzenia kandydował do rady miejskiej Maardu. W manifestach internetowych ostro krytykował politykę państwa wobec rosyjskojęzycznych, w tym działalność szefa MON i lidera narodowego ugrupowania "Związek Ojczyzny i Republiki" (IRL) Marta Laara. Gdy wkroczył do budynku, Laara nie było wówczas w środku. Wewnątrz gmachu doszło do strzelaniny, w wyniku której Drambjan poniósł śmierć. Zamach z 11 sierpnia, nie tak spektakularny jak w Norwegii, wywołał jednak lawinę porównań z czynem A. Breivika.

23 sierpnia trzy kraje obchodziły 72 rocznicę Paktu Ribbentrop-Mołotow, który na ponad pół wieku pozbawił bałtyckie republiki niepodległości. W Estonii pamięc ofiar totalitaryzmów uczcili zarówno prezydent Ilves, jak i ubiegający się o to stanowisko Tarand. Złożono kwiaty pod Pomnikiem Zwycięstwa w Wojnie o Wolność 1918-1921 na pl. Vabaduse. W tym roku po raz pierwszy obchodzono także Europejski Dzień Pamięci Ofiar Reżimów Totalitarnych. Podczas warszawskiego spotkania zorganizowanego przez IPN i resort sprawiedliwości podpisano tzw. Deklarację Warszawską, której celem jest "wskazanie na konieczność edukowania społeczeństwa, by uniknąć w przyszłości tragicznych zdarzeń związanych z nazizmem i komunizmem (...), dokument ten jest symbolem wzajemnego zrozumienia i solidarności w kontekście trudnych i bolesnych doświadczeń związanych z reżimami totalitarnymi". (cyt. za ms.gov.pl). Gośćmi imprezy byli przedstawiciele instytucji państwowych Litwy, Łotwy i Estonii: Toomas Hiio (Estoński Instytut Pamięci Narodowej), Teresė Birutė Burauskaitė (Centrum Badania Ludobójstwa i Ruchu Oporu Mieszkańców Litwy), Ronaldas Račinskas (Międzynarodowa Komisja na rzecz Oceny Przestępstw Nazistowskiego i Sowieckiego Reżimu Totalitarnego na Litwie), Andris Šillers (Muzeum Okupacji na Łotwie).

Pisząc o sierpniu nie można nie wspomnieć o nacjonalistycznych incydentach na Puńszczyźnie. W nocy z 21 na 22 sierpnia nieznani sprawcy oblali białą i czerwoną farbą 30 dwujęzycznych tablic drogowych w gminie Puńsk, zniszczyli pomnik ustawiony w puńskim skansenie, na którym umieszczono znak "Falangi". Prokuratura rejonowa w Sejnach wszczęła śledztwo w sprawie znieważenia pomnika i umieszczenia na nim symboli nacjonalistycznych. We wtorek 23 sierpnia uszkodzono z kolei i oblano farbą obelisk we wsi Bubele poświęcony litewskiemu poecie Albinasowi Žukauskasowi (1912-1987). Incydenty potępiło Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP, zaś wojewoda podlaski powołał specjalny zespół dochodzeniowy "w sprawie chuligaństwa na tle narodowościowym w gminie Puńsk", w skład którego weszli policjanci, przedstawiciele straży granicznej i ABW. Przewodniczący Stowarzyszenia Litwinów w Polsce Olgierd Wojciechowski, obarczając polski MSZ o zepsucie relacji polsko-litewskich, nie krył emocji: "my się boimy może nie o swoje życie, ale o byt, o to, co się stanie dalej. Ktoś skutecznie zastraszył mniejszość litewską". W sprawie wandalizmów wypowiedziały się władze litewskie, w tym premier Andrius Kubilius. Cała sprawa już wpłynęła na stosunki polsko-litewskie, podgrzewając atmosferę o co najmniej jeden poziom.

Nie odnoszę się w tym miejscu do strajku szkolnego, który rozpoczął się w piątek, bo to już... wrzesień. Dziś wizyta premiera Tuska na Litwie, która z pewnością będzie okazją do kolejnych komentarzy poświęconych stosunkom Warszawy z Wilnem (polecam portal "Polityka Wschodnia", gdzie można się zapoznać z komentarzami Aleksandra Radczenki i Piotra Maciążka na tematy litewskie. Dziś P. Maciążek "Premierze, prowadź na Kowno?!"). A wrzesień przyniesie sporo interesujących wydarzeń zarówno w Wilnie, Rydze, jak i Tallinie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz