środa, 20 kwietnia 2011

Songaiła, Kirkilas, intelektualiści...

Jak doniósł "Kurier Wileński" Sejm w pierwszym czytaniu odrzucił dziś projekt uchwały wzywającej Sąd Konstytucyjny do zbadania "Karty Polaka". Wniosek złożony przez posła G. Songaiłę uzyskał poparcie 28 posłów, przeciwko wypowiedziało się 8 deputowanych, zaś 23 wstrzymało się od głosu. Tym samym kolejna kwestia mogąca zaognić relacje na linii Wilno oficjalne – Wilno polskie, a za tym Wilno – Warszawa, została usunięta z porządku dziennego. Wczoraj z kolei "Wilnoteka" przytoczyła wypowiedź b. premiera Kirkilasa, uważanego przez Polaków za osobę życzliwie nastawioną (to za jego kadencji otwarto filię Uniwersytetu w Białymstoku, zakupiono Możejki, a Polacy mieli swych wiceministrów w rządzie litewskim). Wg polityka LSDP (patrz artykuł "Co zepsuli politycy, niech naprawiają intelektualiści", 19.IV.2011) "obecne stosunki z Polską są największą porażką litewskiej polityki zagranicznej. Pewne problemy z pisownią nazwisk, ze zwrotem ziemi zawsze były. Ale o dobrej współpracy obu krajów przez cały czas decydowały dobre stosunki prezydentów Polski i Litwy. Prezydent Algirdas Brazauskas, następnie Valdas Adamkus z przywódcami Polski rozmawiali prawie każdego tygodnia. To było ważne i przynosiło wymierne korzyści". Wg Kirkilasa "jeszcze przed rokiem polscy koledzy sygnalizowali, że trzeba coś robić, zacznijmy rozmawiać, bo stosunki się zaogniają. Nie sądzę jednak, by coś robili". Remedium na naprawę relacji Wilno – Warszawa dopatruje się Kirkilas w działaniach intelektualistów. Wg ekspremiera "powinniśmy rozpocząć od tego, od czego rozpoczynaliśmy w 1990 roku. Pamiętam, że wówczas wielu naszych i polskich intelektualistów opowiadało się za dobrymi stosunkami dwustronnymi. Również teraz to nie-politycy powinni rozmawiać". Wydaje się, że politycy litewscy nazbyt często zwracają się o pomoc do intelektualistów, gdy zaczyna coś szwankować w litewskiej polityce. A przecież to w ich rękach, a nie litewskiej inteligencji, leżała np. kwestia ustawy oświatowej. Można było posłuchać głosów Związku Polaków na Litwie, AWPL czy władz warszawskich. To samo można powiedzieć o słynnym już głosowaniu z 8 kwietnia 2010 r. Gdzie była wówczas socjaldemokracja premiera Kirkilasa? Intelektualiści nie mogą rozwiązać wszystkich problemów Litwy, choć w sprawach ważnych głos zabierają. Nie inaczej było w sprawie słynnego Marszu z 11 Marca organizowanego przez litewskich nacjonalistów (ironią losu jest, że wśród jego organizatorów znalazł się pracownik prestiżowej instytucji państwowej oraz były asystent posłanki na Sejm RL), na którym pojawiły się hasła ksenofobiczne. Pod listem protestacyjnym w sprawie 11 Marca podpisali się europosłowie Leonidas Donskis (LRLS) i Justas Vincas Paleckis (LSDP), historyk Alfredas Bumblauskas, doradca premiera RL Arkadij Winokur, a także wielu pisarzy, poetów i dziennikarzy. Miło byłoby przeczytać podobny list w obronie Polaków. Ale poza sferą symboliki, moralnego wsparcia, istnieje jeszcze sfera realnych działań. Te należy nie do intelektualistów, a polityków. Również LSDP.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz