sobota, 17 grudnia 2011

Czy koniec marszów SS?



Europarlamentarzysta i były współprzewodniczący Sojuszu Narodowego "Wszystko dla Łotwy!" – TB/LNNK Roberts Zīle stwierdził w wywiadzie dla agencji BNS, że ministrowie – narodowcy nie powinni brać 16 marca 2012 r. udziału w marszu legionistów SS, a odpowiednim miejscem dla wspominania wydarzeń II wojny jest raczej cmentarz – pomnik w Lestene. Jak zauważył Zīle dotychczas było tak, że "wszechłotysze tego dnia przy Pomniku Wolności tworzyli las sztandarów. Moim zdaniem ministrowie reprezentowani w rządzie w żadnym wypadku nie powinni brać udziału w marszu pod Pomnik Wolności. Mężowie stanu muszą być jednak mężami stanu". Na przyszłorocznej demonstracji w centrum miasta europoseł nie widzi również legionistów – dla nich właśnie cmentarz bracki w Lestene jest odpowiedniejszym miejscem wspominania poległych towarzyszy (swoją drogą: w uroczystościach w Lestene ma w przyszłym roku wziąć udział minister sprawiedliwości narodowiec Gaidis Bērziņš). Komentując oddźwięk międzynarodowy marszu, zwłaszcza reakcje rosyjskie, Zīle twierdzi: "czy nam się podoba czy nie, polityka jest sztuką zachowania balansu (...) nie należy walić głową w ścianę i dać się prowokować do rzeczy, które potem przyniosą Łotwie problemy analogiczne do tych, które były w 1998 r.".

W 1998 r. Sejm Łotwy uchwalił 16 Marca dniem pamięci narodowej, co spotkało się z ostrą reakcją Federacji Rosyjskiej. Po kilkunastu miesiącach parlament zniósł święto, niemniej co roku w dniu 16 marca mieszkańcy Rygi (zwłaszcza środowiska związane z TB/LNNK oraz "Visu Latvijai!") gromadzą się w centrum miasta, by upamiętnić Legion. Dochodzi także do kontrmanifestacji "antyfaszystów", a Rosja co roku wydaje pomruki, że na Łotwie "odradza się faszyzm". Nie tylko zresztą Rosja, bo swego czasu rzeczony Zīle dostał po głowie od samego Efraima Zuroffa nie tyle już nawet za wsparcie przez TB/LNNK marszu, co za zrównywanie ze sobą zbrodni nazizmu i komunizmu. Marsz Legionu SS jako temat polityczny pojawił się również tegorocznej jesieni – wielu polityków "Jedności" i Partii Reform obawiało się, że udział ministrów i działaczy koalicyjnego Sojuszu Narodowego w demonstracji może wpłynąć na międzynarodową reputację Łotwy i rządu Dombrovskisa (przez rok narodowcy byli poza rządem). Kilka tygodni temu "Frankfurter Rundschau" pisał o "neonazistach w rządzie Łotwy".

Sobotnie słowa Zīlego są głosem w wewnętrznej debacie na temat sensu marcowych demonstracji, od lat nawołuje się bowiem, by imprezę 16 marca przenieść na bardziej odpowiedni do niej cmentarz w Lestene, gdzie pochowani są legioniści. Jest to propozycja ze wszech miar słuszna i sensowna. Taki pomysł zgłaszał choćby Valdis Dombrovskis i inni liderzy umiarkowanej prawicy.

Czy 16 marca 2012 r. przebiegnie zatem bez zadym? Trudno powiedzieć, bo marcowe "pikiety" potrzebne są i narodowo-radykalnej scenie na Łotwie, rozkręcającej do granic możliwości nastroje antyrosyjskie i antykomunistyczne, jak i rodzimym oraz importowanych z FR "antyfaszystom", którzy "faszystów" widzą zawsze i wszędzie. Społeczna ocena okresu II wojny światowej to zresztą na Łotwie ciężki kawałek chleba. Ale trzeba próbować.

Na zdjęciu: utworzony w 1998 r. cmentarz bracki w Lestene w Kurlandii ("Lestenes Brāļu kapi"), gdzie pochowano tysiąc, a na specjalnych tablicach wyryto nazwiska 11 tys. poległych legionistów. Autor fotografii: Apogs88 (Wikimedia Commons).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz