piątek, 25 lutego 2011

Estońskie święto, rosyjski dystans…

Wczoraj obiecałem opublikowanie na blogu dodatkowych notek poświęconych Estonii, co też niniejszym czynię. Polecę jeszcze tylko piękne zdjęcia z obchodów niepodległości zamieszczane na portalu Facebook (profil prezydenta Toomasa Hendrika Ilvesa) oraz stronach internetowych „delfi.ee” i „postimees.ee”.

W tym miejscu chciałbym skreślić jednak trochę linijek na temat stosunku do święta estońskiego dwóch grup zamieszkujących państwo estońskie: Estończyków i Rosjan (w tej drugiej grupie znaczna część to wciąż jedynie mieszkańcy, a nie obywatele Estonii). O ile o ciepłym stosunku Estończyków do tego święta (mimo strasznej pogody w ostatnim tygodniu lutego) obszernie mówiła p. Anna Grzeszak [http://www.radiownet.pl/radio/wpis/13009/ we wczorajszej audycji „Kącik Bałtycki” w całości poświęconej Świętu Niepodległości], to mniej mówi się o stosunku ludności rosyjskojęzycznej do obchodów. Trzeba wrócić do 1989 roku, gdy święto to zostało przywrócone (przy okazji – Bałtowie wcześniej przywrócili swoje święta i symbole narodowe niż Polacy, taka ciekawostka), a Estonia wchodziła w dwuletni okres przejściowy, który doprowadził do jej pełnej niepodległości od Moskwy. U progu wolności podjęto decyzję o nieprzyznaniu obywatelstwa przedstawicielom mniejszości osiadłym w Estonii po 1940 roku (i ich potokom). Z drugiej strony, aspiracje niepodległościowe Tallina od początku wywoływały umiarkowany entuzjazm (jeśli nie niechęć) ludności rosyjskojęzycznej (podobnie było na Litwie i Łotwie). W okresie sowieckim w Estonii obchodzono oficjalnie: 1 lutego (Nowy Rok), 8 marca (Dzień Kobiet), 1 maja (Święto Pracy), 7 października (Dzień Konstytucji) i 7 listopada (Święto Rewolucji Październikowej). 23 lutego, choć nie był to dzień wolny, swoje święto obchodzili mężczyźni (w dniu Obrońcy Ojczyzny – Armii Radzieckiej). Od razu widać, że nie było tu miejsca na żadne narodowe odrębności – te same święta obchodzono w Moskwie, Baku czy Wilnie. Odrodzone państwo estońskie przywróciło najpierw Święto Niepodległości (24 lutego) i Zwycięstwa (23 czerwca; nawiązuje do wojny wyzwoleńczej z lat 1918-1920), następnie zaś upamiętniło odzyskiwanie niepodległości w latach 1988-1991 (20 sierpnia; Dzień Odnowienia Niepodległości; święto wprowadzone w 1998 roku).

Dla ludności rosyjskojęzycznej osiadłej w kraju po 1940 roku opowieści o odzyskaniu niepodległości w 1918 roku, czy też wojnie wyzwoleńczej były bajką o żelaznym wilku (historii Estonii nie uczono przecież w szkołach), ponadto zgodnie z propagandą sowiecką, która odcisnęła swoje piętno szczególnie na tej grupie ludności, w latach 1920-1940 mieliśmy przecież do czynienia z „państwem faszystowskim”. Z takimi dwoma pamięciami historycznymi, „estońską” o chlubnej karcie międzywojennej Estonii, której elitom udało się obronić i zbudować od zera własne państwo, i „rosyjską” o malutkim kraiku, rządzonym przez burżuazyjne elity, „wierzgającym” przeciwko „wielkiej Rosji”, obie społeczności weszły w okres niepodległości i demokracji. W dodatku, alienację rosyjskojęzycznych, pogłębiały nie zawsze trafione działania państwa estońskiego.

W połowie lutego rosyjskojęzyczny portal „delfi.ee” rozpisał wśród użytkowników ankietę , czy dla nich święto 23 lutego ma jakieś znaczenie. Udzielono (na forum) kilkuset wypowiedzi, w znacznym stopniu niecenzuralnych, a w zdecydowanej większości niechętnych Świętu i Estonii. Powszechnie podkreślano, że świętem jest 23 lutego (Dzień Obrońcy Ojczyzny), a nie 24 lutego. Zacytujmy kilku użytkowników (celowo pominąłem wulgarne wypowiedzi):

- „myślę, że 24 lutego świętować będzie 20% osób. Czasy nie te”
- „choć jesteśmy bez Ojczyzny, to i tak Obrońcy (nawiązanie do Dnia Obrońcy Ojczyzny – Tomasz Otocki). Pozdrawiam wszystkich ze świętem!”
- „jak można obchodzić dzień niepodległości, której nie ma? Jeśli nie mam racji, wyjaśnijcie mi proszę w czym Estonia jest niepodległa: w gospodarce, finansach, w polityce, w sprawach wojskowych czy w czym?” (Adam)
- „a to święto? Mam nadzieję, że na Vabaduse (pl. Wolności, gdzie obchodzono dzień niepodległości – przyp. Tomasz Otocki) spadnie jutro bomba”.
- „dziś, oczywiście, święto [23 lutego – przyp. T.O.]. Wszystkiego najlepszego dla was, mężczyzn. A jutro [24 lutego] zwyczajny dzień. Jeśli wcześniej było mi wszystko jedno co do 24 lutego, to po kwietniu 2007 r. [moment usunięcia „Aloszy” z centrum Tallina – T.O.] mam całkowicie negatywne nastawienie (…)”
- „a jakie nastawienie u hugenota w dzień św. Bartłomieja? A z jakim nastawieniem Żyd obchodzi święto „kryształowej nocy”? Ale to jutro… A dziś: 23 lutego, moje święto!!:) I nastrój dobry:)

Skąd taka skrajnie negatywna ocena Święta Niepodległości i estońskiej państwowości w ogóle? Oczywiście można powiedzieć, że na forach internetowych wypowiadają się osoby skrajne (vide: Kurier Wileński). Z drugiej strony, dystans czy niechęć rosyjskojęzycznych do państwa estońskiego i jego symboliki nie jest sprawą, którą można by było, ot tak, zignorować. Odpowiedzi udzielili portalowi „delfi.ee” Władimir Libman (działacz gospodarczy, dyrektor jednej z tallińskich fabryk) oraz Michaił Stalnuchin (przewodniczący rady miejskiej w Narwie). Jak twierdzi Libman, [http://rus.delfi.ee/daily/estonia/libman-chtoby-prazdnik-byl-obschij-nado-chtoby-i-otnoshenie-ko-vsem-bylo-odinakovym.d?id=40925445 żeby święto było wspólne, stosunek do różnych grup społecznych w kraju powinien być  jednakowy]. „Wie Pani (do dziennikarki delfi.ee), trzeba szanować państwo, w którym się żyje. A jeśli nie szanuje się świąt swojego państwa, to z pewnością, nie można być jego obywatelem, niezależnie od twojego stosunku do poszczególnych polityków”, jednak wg Libmana: święto może łączyć dopiero wtedy, kiedy stosunek do poszczególnych grup społecznych będzie jednakowy: „jeśli nie ma ani jednego ministra nie-Estończyka, oczywiste, że ten stosunek nie jest jednakowy. Bystrow i Sołowiow – dwóch burmistrzów nie-Estończyków na całą Estonię, wydaje mi się, że to trochę za mało”. [http://rus.delfi.ee/daily/estonia/stalnuhin-o-dne-nezavisimosti-estonii-chemu-radovatsya.d?id=40899271 W artykule „Z czego się cieszyć?”] wypowiada się z kolei Stalnuchin, wg którego nie należy obrażać się na Rosjan za to, że mają dystans do Święta Niepodległości. Stalnuchin powoła się tu na stwierdzenie Karola Marksa, że „to nie świadomość ludzi określa ich byt, ale na odwrót, ich byt społeczny określa ich świadomość”. Wg samorządowca dziś mamy państwo, w które pustoszy bieda, egoizm, bezrobocie, ogromna emigracja, a „prezydent przekształcił się w marionetkę konkretnych politycznych ugrupowań”. Wg Stalnuchina „rządzący kłamią (…), a służby specjalne coraz bardziej mieszają się w politykę, z czego się cieszyć?”. Pytany dlaczego Dzień Niepodległości jest coraz mniej ważny dla mniejszości narodowych, odpowiedział: „sami się zapytajcie. Spróbujcie odpowiedzieć, jak odrodzona niepodległość mogła rozdzielić społeczeństwo na Rosjan i Estończyków – tak, że wśród pierwszych mamy o wiele większe bezrobocie i o wiele mniejszą średnią płacę. Jeśli przez dekady do sierpnia 1991 roku Estończycy mieli możliwość kierowania państwem (stanowili większość w Komunistycznej Partii Estonii, i w ministerstwach), a od czasu odrodzenia niepodległości ta możliwość prawie zupełnie zniknęła u Rosjan. Jeśli całe pokolenia Estończyków otrzymywały edukację w swym ojczystym języku, a Rosjanom obecnie odbiera się to co mają ostatniego – kształcenie gimnazjalne w języku ojczystym?”. Według Stalnuchina „tylko ktoś całkowicie bezmyślny jest w stanie cieszyć się z czerwonego kwadracika w kalendarzu. Myślący człowiek w dzień święta państwowego coraz częściej zastanawia się, w jakim kierunku zmienia się jego życie, czego jest pozbawiony i dlaczego”. Samorządowiec dodał jednocześnie, że „nie trzeba obrażać się na Rosjan, za to, że nie szaleją z powodu świąt państwowych. Ktoś może powinien pomyśleć o przyszłości i wyciągnąć wnioski. A one leżą na dłoni”.

Wnioski niby leżą na dłoni, choć polityka integracji mniejszości to ciężki kawałek chleba dla elit politycznych we wszystkich krajach bałtyckich. Zobaczymy, jak sytuacja rozwinie się po wyborach parlamentarnych. Nie należy oczywiście oczekiwać żadnego przełomu (najpewniej będzie rządzić ten sam rząd), jednak wypowiedzi estońskich Rosjan długo ignorować nie będzie można. Czekając na następne święto…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz