piątek, 15 października 2010

Kogo nie będzie w Sejmie albo o sympatii do Dąbrowskiego w Warszawie

Często narzekamy na Państwową Komisję Wyborczą, że zbyt długo zwleka z opublikowaniem oficjalnych wyników wyborów, albo że funduje nam takie horrory, jak podczas ostatniej nocy wyborczej, podczas której przegrany kandydat na kilkadziesiąt minut objął prowadzenie nad zwycięzcą. Ja tak bardzo się nie emocjonowałem, ale wiem, że niektórzy z nerwów nie spali, niektórzy brali proszki, a inni otworzyli szampana, którego musieli zaraz przelać do plastikowych butelek w nadziei na lepsze czasy. Nic to w porównaniu z tym, jak długo trzyma Łotyszów w niepewności Centralna Komisja Wyborcza. Niby już wszystko wiadomo, znamy liczbę miejsc, jakie przyznano w Sejmie poszczególnym partiom, trwają rozmowy koalicyjne, rozdziela się teki, niemniej wciąż nie ma oficjalnej listy posłów X kadencji (w chwili, gdy piszę ten tekst, nie są jeszcze znane wyniki z dwóch obwodów w Rydze), wiemy tylko mniej więcej kto się z parlamentem rozstanie. Lista pechowców jest długa: działacze PCTVL Mitrofanow i Sokołowski, cała plejada „gwiazd” Partii Ludowej i LPP/LC – tu bolesny „zjazd” z 33 mandatów do ośmiu. W  Sejmie nie zobaczymy już: Oskarsa Kastēnsa (LPP/LC), Anatolijsa Mackevičsa (LPP/LC), Kariny Pētersone (LPP/LC; przepadła w Vidzeme, gdzie kandydował prezydent Ulmanis – żadna ujma przegrać z taaaakim nazwiskiem), Jānisa Šmitsa (LPP/LC), Inty Feldmane (LPP/LC), Jānisa Dukšinskisisa (LPP/LC), a także, co szczególnie bolesne dla tego ugrupowania, byłych ministrów Partii Ludowej w rządzie Valdisa Dombrovskisa: Mārisa Riekstiņša, Baiby Rozentāle, Mareksa Segliņša i Edgarsa Zalānsa. Do Sejmu nie wszedł również były premier i mer Rygi Andris Bērziņš (LPP/LC). Mimo iż młodzi nacjonaliści z Visu Latvijai! Przezyli triumf, to jednak jest to gorzkie zwycięstwo dla całego bloku narodowego. Sami „młodzi” liczyli na więcej, niemniej uderzająca jest klęska ugrupowania TB/LNNK. W Sejmie nie będzie już Aivarsa Aksenoksa, Jurisa Dobelisa, Kasparsa Gerhardsa (minister transportu w rządzie Dombrovskisa!) i Mārisa Grīnblatsa. Koło TB/LNNK skurczy się do 3 posłów.
Warto jednak zwrócić uwagę, jak rozłożyły się głosy w poszczególnych prowincjach. W stolicy zwraca uwagę zwycięstwo Centrum Zgody. Stanowi to niejako potwierdzenie rosyjskiego „prawa do Rygi” jako najważniejszego miasta dla „Pribałtyki”. Jeśli jednak złączy się głowy partii koalicyjnych okazuje się, że w głównym mieście zdobyły przewagę ośmiu punktów nad „rosyjskojęzycznymi”. Ryga obroniona! To żart z mojej strony, niemniej już od kilku kadencji ukształtował się podział regionów wyborczych na „rosyjskie” albo zezujące ku lewicy (Ryga, Łatgalia) oraz „łotewskie”, „narodowe” i „patriotyczne” (Kurlandia i Semigalia, Inflanty Szwedzkie). W „czerwonej” Łatgalii LSDSP poniosła co prawda sromotną klęskę, niemniej Centrum Zgody zanotowało trzykrotną przewagę nad „Jednością”, co przełoży się na pokaźną liczbę mandatów z regionu. Drugie miejsce zajął w regionie Związek Zielonych i Rolników, dobry wynik uzyskała partia Šlesersa (LPP/LC). Gdyby wybory odbywały się tylko w Łatgalii nacjonaliści nie mieliby swoich przedstawicieli w Sejmie (choć dzięki dobrym wynikom w innych regionach mandat wezmą). Kurlandia, Semigalia i Vidzeme okazały się tradycyjnie sprzyjać centroprawicy (na „Vienotibę” padło tu odpowiednio: 31, 34 i 41% głosów), a także Zielonym i Rolnikom, którzy w Kurlandii pokonali nawet blok Dombrovskisa (odpowiednio: 33%, 27%, 22% - warto zwrócić uwagę na odwrotną korelację poparcia, czyżby w Kurlandii zadecydowała sympatia do Lembergsa?). Centrum Zgody w „łotewskich” regionach zostało zepchnięte do defensywy (13-15%), słabiej wypadł tu również ruch Šlesersa i Šķēlego, a lepiej nacjonaliści.
Frekwencja też się różniła w zależności od regionu – najniższa tradycyjnie w Łatgalii, najwyższa – w Rydze. Jak głosowali Łotysze zagranicą? Łącznie swe głosy oddało 13 tys. wyborców, z czego zdecydowana większość poparła „Jedność” (58%). Centrum Zgody niemal zremisowało tu z nacjonalistami (po 13%), jednak np. w USA na „Jedność” padło już 79% głosów, przy 13% dla TB/LNNK-VL i… 1% na Centrum. Z kolei w Rosji Centrum okazało się być najpopularniejsze (52%), „Jedność” zaś uzyskała 17% (tu podaję dane z exit polls, a nie CKW). Szczegółowe wyniki zresztą jeszcze opublikuję.
Za to w Warszawie... 48% głosów dla "Jedności", 16% dla Centrum, nacjonalistów - 13%, Zielonych i Rolników - 9%, a dla PLL 5%. W Sejmie wybranym na terenie RP "Jedność" uzyskałaby większość bezwzględną bez potrzeby wchodzenia w koalicje. Bo jak mieszkając w Polsce można nie kochać Dąbrowskiego?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz