piątek, 29 października 2010

O Litwinach z KLD albo o specyfice wyborczej gminy Puńsk

27 października minęła dziewiętnasta rocznica pierwszych wolnych wyborów do Sejmu RP. Było to zarazem pierwsze od 1938 roku głosowanie, w którym swe kandydatury wystawili przedstawiciele mniejszości narodowych i etnicznych. Celowo nie biorę tutaj pod uwagę wyborów w 1989 roku, gdy przedstawicieli mniejszości ukraińskiej (W. Mądry) i mazurskiej (E. Kruk) umieściła na własnych listach "Solidarność", bo mandaty uzyskali oni raczej jako przedstawiciele ruchu, a nie własnych społeczności (startujący zaś do Senatu Sokrat Janowicz zaś nie przebił się poza podział "koalicja" i "opozycja solidarnościowa"). Wybory 1991 roku były pierwszą od dziesięcioleci okazją dla mniejszości narodowych, by "policzyć głosy" i pokazać większościowej społeczności, że nie żyjemy w „monoetnicznej”, jak chwalono się za PRL, Rzeczypospolitej.
W niedzielę 27 października 1991 roku obok przedstawicieli mniejszości niemieckiej w wyborcze szranki stanęli działacze Białoruskiego Komitetu Wyborczego związanego z Sokratem Janowiczem, Komitetu Wyborczego Prawosławnych (E. Czykwina), a także Wyborczego Bloku Mniejszości (WBM). W skład tej trzeciej organizacji oprócz przedstawicieli mniejszości ukraińskiej, łemkowskiej oraz czeskiej i słowackiej weszli polscy Litwini. Dodajmy, że społeczność litewska tak w okresie II RP, jak i PRL nie posiadała swych przedstawicieli w polskim parlamencie.
O głosy Litwinów zawalczyli w 1991 roku historyk Bronisław Makowski (okręg białostocko-suwalski), wykładowca Politechniki Warszawskiej i działacz „Solidarności” Rimas Jerzy Vaina (okręg krakowski), a także inni działacze społeczności litewskiej: Jan Wojczulis (okręg szczeciński), Kazimierz Sygit-Kraużlis (okręg elbląsko-olsztyński) i Józef Sygit-Forencewicz (miasto Warszawa).
Ostatecznie Wyborczy Blok Mniejszości zebrał niewiele głosów, co należy przypisać nieobecności na jego listach przedstawicieli dwóch największych liczebnie mniejszości: niemieckiej i białoruskiej – te dwie społeczni uzyskały łącznie 8 mandatów z własnych list (co charakterystyczne, Białorusi z „prawosławnej”, a nie „białoruskiej”), a także liczeniu głosów w skali okręgów, a nie kraju. Wyborczy Blok okazał się popularny w okręgu białostocko-suwalskim, gdzie uzyskał 3065 głosów, co przełożyło się na średnio 1,00% poparcia (w województwie suwalskim 2,8%, w białostockim – 0,1%). Dobry wynik w województwie suwalskim Blok zawdzięczał zarówno zamieszkałej tu mniejszości litewskiej, jak i ukraińsko-łemkowskiej. I tak, pierwszy na liście B. Makauskas uzyskał 1285 głosów (40% „udziału” w wyniku wyborczym listy). W „litewskich” Sejnach na WBM padło 231 głosów i 10,1%, w gminie Puńsk – 907 głosów i 76,2%, zaś w Suwałkach jedynie 60 głosów i 0,1%. Dobre wyniki uzyskali również kandydaci WBM w gminach o wysokim współczynniku Ukraińców: Baniach Mazurskich (27,3%), Budrach (27,8%), Kruklankach (26%), Pozezdrzu (18,2%) i Węgorzewie (8,7%). Inni kandydaci litewscy, startujący na terenach nie objętych zwartym osadnictwem litewskim, nie uzyskali już tak dużego uznania u wyborców: Rimas Jerzy Vaina zebrał w Krakowie 59 głosów (286 na listę), Jan Wojczulis w Szczecinie – 127, Kazimierz Sygit-Kraużlis w Olsztynie – 58 głosów (z 6950 na listę), Józef Sygit-Forencewicz w Warszawie – 71 (z 680 na listę).
Poznawszy smak wyborczej porażki Litwini postanowili w 1993 roku rekomendować swego działacza Kazimierza Baranowskiego na suwalską listę Kongresu Liberalno-Demokratycznego. Kongres uzyskał wówczas jedynie 3,99% głosów w skali kraju i nie wszedł do Sejmu. W samym Puńsku na KLD padło 876 głosów i 59,47%. Tylko siedem z tych ”liberalnych” głosów nie zebrał Baranowski. Była to jedyna gmina w województwie z tak wysokim poparciem dla liberałów (następna w kolejce Gołdap, z której wywodził się lider listy Jarosław Słoma, miała „tylko” 19,48%). W całym województwie na Baranowskiego padło 1499 głosów. W następnym wyborach (1997) Litwini nie mieli już własnego kandydata, a najpopularniejszy w gminie Puńsk okazał się wystawiony przez SLD Janusz Szymański (25,86%). Gdyby wybory odbywały się tylko w Puńsku u władzy zostałaby czerwono-zielona koalicja, na którą głosowało prawie dwie trzecie wyborców (SLD – 46,37%, PSL – 19,18%). Na AWS padło 7,54%, na UW 5,73%, zaś na uważane za nacjonalistyczne BdP i ROP odpowiednio 2.00% i 4,68%. Popularniejsza niż w skali kraju okazała się także lewicowa Unia Pracy podkreślająca przywiązanie do idei tolerancji wobec mniejszości narodowych i etnicznych (6,11% głosów).
Po raz kolejny Litwini mieli szansę uzyskać mandat w 2001 roku. Wydawać by się mogło, że tym razem postawili na właściwego konia: wyborczą koalicję SLD-UP. Poparcie społeczności litewskiej dla obu partii lewicowych było w 1997 roku większe niż 50%, a sama lewica miała szansę na dobry wynik na Podlasiu. Ostatecznie SLD-UP zebrało w województwie 37,91% głosów i 6 mandatów. Mimo iż tradycyjnie najwięcej głosów zebrała lewica w regionach z silną reprezentacją mniejszości (powiat hajnowski - 76,3% głosów; powiat sejneński 63,72% głosów), to o sukcesie mogli mówić tylko przedstawiciele społeczności białoruskiej, którzy wywalczyli dwa z sześciu mandatów. Wójt gminy Puńsk Witold Liszkowski zebrał jedynie 2897 głosów - o wiele za mało, by uzyskać miejsce w Sejmie. W samej gminie na SLD-UP głosowali prawie wszyscy mieszkańcy (89,49%). Załamanie się poparcia społecznego dla SLD w latach 2003-2005 nie objęło gminy Puńsk, a może inaczej - wciąż silnym autorytetem cieszy się tu wójt Liszkowski, który zebrał w wyborach 2005 r. 2235 głosów i wysunął się na trzecie miejsce po Eugeniuszu Czykwinie (Białystok) i Marku Strzelińskim (Łomża). Pech chciał, że SLD zdobył w tych wyborach tylko dwa mandaty. Do wyborów 2007 r. Liszkowski już nie stanął, podobnie jak żaden innych kandydat litewski, stąd poparcie mieszkańców gminy rozbiło się mniej więcej równomiernie między trzy komitety: LiD, PO i PSL. Głosowano w gminie i na Janusza Krzyżewskiego (LiD), i na Cezarego Cieślukowskiego/Roberta Tyszkiewicza (PO), a także na Edmunda Borawskiego (PSL).
Jak zagłosują Litwini w 2011 roku? Wielka zagadka. Wiadomo jednak, że na urząd wójta będzie w tym roku kandydował tylko Witold Liszkowski i, że zdobędzie... no właśnie, ile? Najprawdopodobniej gdzieś w granicach 90-100% głosów. Front Jedności Narodu? Może i tak, ale czasem tak trzeba, gdy mieszkający obok "naród tytularny" nie zawsze patrzy przychylnym okiem na malutką mniejszość...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz