poniedziałek, 23 maja 2011

Kto zasiądzie na Zamku Ryskim?

Coraz bardziej interesujący staje się łotewski wyścig o prezydenturę. Po tym, jak prezydent Zatlers wypowiedział się w środę przeciwko projektowi związków partnerskich wniesionemu przez ugrupowanie"„Mozaika", może być pewny poparcia klubu O Lepszą Łotwę, który wraz z posłami rządzącej "Jedności" – już dawno sygnalizującymi chęć poparcia obecnego gospodarza Zamku Ryskiego – dysponuje 41 głosami w Sejmie. Do wyboru prezydenta w I turze potrzebne jest jeszcze 10 głosów, które należy uzbierać w innych klubach (dla bezpieczeństwa lepiej, by było około 15). Przyjmuje się, że niezależnie od postawy narodowców (7 +1) o wyborze nowej głowy państwa zadecyduje Klub Związku Zielonych i Rolników, posiadający w Sejmie 22 deputowanych. Wraz z "Jednością" tworzy ona koalicję rządzącą (33+22), a poparcie Zatlersa przez układ "Jedność" – PLL – ZZS oznaczałoby dla niego wygodną większość 63 głosów i reelekcję już w pierwszej turze. Wraz z Centrum Zgody (29 posłów) dysponuje również – kruchą – większością (51 mandatów), by na prezydenta wybrać własnego kandydata, gdy wiadomo już, że SC nikogo nie zgłosi. W zeszłym tygodniu na giełdzie nazwisk – po uprzedniej rezygnacji z ubiegania się o tę funkcję przez burmistrza Windawy Aivarsa Lembergsa (przez miesiące był "murowanym" kandydatem na prezydenta – przynajmniej w łotewskich mediach, podobnie jak obecna kontroler państwowa Inguna Sudraba) – pojawiło się nazwisko Andrisa Bērziņša, byłego bankowca, obecnie posła z ramienia ZZS i przewodniczącego Komisji Gospodarki Narodowej. Kandydat, pytany czy zamierza ubiegać się o najwyższą godność w państwie, odpowiedział, że "należy rozważyć taką możliwość. Wszystko należy brać pod uwagę". Przewodniczący klubu ZZS (a przy tym lider Łotewskiego Związku Rolników wchodzącego w skład sojuszu) A. Brigmanis był bardziej rozmowny: "dlaczego Andris Bērziņš nie mógłby być prezydentem? Jest honorowym człowiekiem, głosował za deklaracją niepodległości 4 maja, był naszym kandydatem na burmistrza Rygi. W czym jest gorszy od Zatlersa?". Dziś zbiera się posiedzenie Klubu ZZS, które zdecyduje o kandydaturze na prezydenta. Mówi się, że dla wyboru nowego prezydenta będzie to spotkanie rozstrzygające. Z "przecieków" do prasy wynikałoby, że niektórzy posłowie ZZS gotowi są już w pierwszej turze poprzeć dotychczasowego prezydenta, wtedy wszystko zależałoby od stanowiska narodowców, którzy w tej sprawie milczą jak Sfinks, niektórzy z posłów ZZS chcą jednak wysunąć własną kandydaturę. Jak przytomnie zauważył dziś w wywiadzie dla Łotewskiego Radia działacz "Jedności" Edgars Jaunups, były poseł na Sejm i obecny radny Rygi, "wybór Bērziņša będzie zależny głównie od zachowania Centrum Zgody i, najprawdopodobniej, za swe poparcie centryści zażądają udziału we władzy". Wyraził przy tym nadzieję, że nie dochodzi do negocjacji między ZZS a SC "za zamkniętymi drzwiami" na temat możliwości zmiany koalicji rządzącej za cenę poparcia kandydata Związku (odwrócenie sojuszu "Jedność" – ZZS na ZZS – Centrum Zgody jest od początku kadencji zmorą centroprawicy). Na korytarzach sejmowych przez ul. Jakuba mówi się, iż rosyjskojęzyczni mogliby poprzeć kandydata ZZS, by doprowadzić do upadku koalicji, następnie zaś wejść w skład nowego rządu SC – ZZS – PLL. Prawdopodobieństwo takiego scenariusza maleje jednak z dwóch powodów: PLL już dawno wypowiedziało się za kandydaturą Zatlersa (mimo krótkich wahań w zeszłym tygodniu dotyczących jego postawy wobec spraw LGBT), "prezydencka koalicja" ZZS – SC może liczyć jedynie na 51 szabel. Wystarczy, że z chóru wyłamie się jednak lub dwie osoby, wtedy misterna intryga upada. Paradoksalnie więc, języczkiem u wagi może się okazać nie ZZS, lecz narodowcy, którzy już w marcu zasygnalizowali możliwość zgłoszenia własnej kandydatury. Gdyby zdecydowali się poprzeć dotychczasowego prezydenta dla jego reelekcji wystarczyłoby dosłownie kilka głosów ZZS, nawet gdyby udało jej się wystawić własnego kandydata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz