sobota, 7 maja 2011

Niechciane święto 9 Maja wraca na Łotwę?

Pracowite dni czekają burmistrza Rygi, 34–letniego Niła Uszakowa. Ledwo skończyło się Święto Niepodległości 4 maja, w którym Łotysze wspominali uchwalenie przez Radę Najwyższą ŁSRR deklaracji o odnowieniu niepodległości z 1990 r., a już zaczynają się święta majowe: na Łotwie kojarzone nie tyle z Dniami Europy (5.05, 9.05), co z końcem II wojny światowej. Data ta jest nad Dźwiną o wiele bardziej niepopularna niż w Polsce, gdyż rok 1945 oznaczał dla Łotyszy nie wasalizację, a bezpośrednią inkorporację do imperium sowieckiego, która skutkowała m.in. zesłaniem kilkudziesięciu tysięcy obywateli RŁ w głąb ZSRR i utratą niepodległości na 45 lat.

Służby prasowe miasta Rygi poinformowały kilka dni temu o kalendarzu obchodów burmistrza Uszakowa: 8 maja głowa miasta odwiedzi Bratnie Mogiły w Rydze, na których leżą m.in. bohaterowie okresu walk o niepodległość (1918-1921), ale i żołnierze radzieccy. W tym samym dniu weźmie udział w organizowanych przez przedstawicielstwo Komisji Europejskiej obchodach Dnia Europy w Ogrodzie Vērmane, w którym o godz. 16 wygłosi przemówienie. Następnego dnia, który w czasach sowieckich obchodzony był jako Dzień Zwycięstwa (obecnie jest również świętem w Rosji, na Ukrainie i Białorusi) przyjmie w urzędzie miejskim weteranów 130 korpusu łotewskich strzelców (walczącego w strukturach Armii Czerwonej), złoży kwiaty pod Pomnikiem Zwycięstwa w Rydze, pod którym również o godz. 20:30 wygłosi przemówienie do zgromadzonych ryżan. Po przemówieniu zaśpiewa autor i wykonawca pieśni Ainārs Mielavs. Uszakow jest pierwszym w historii niepodległej Łotwy burmistrzem stolicy, który bierze udział w obchodach z 9 maja. W zeszłym roku przeprosił publicznie weteranów Armii Czerwonej za afronty, jakich doznawali przez dwadzieścia lat niepodległości od kolejnych władz państwowych.

Decyzję Uszakowa o wygłoszeniu przemówienia pod Pomnikiem Zwycięstwa skrytykowali dwaj poprzedni burmistrzowie Rygi wywodzący się z łotewskich ugrupowań centroprawicowych: Jānis Birks ("Ojczyźnie i Wolności" – Łotewski Narodowy Ruch Niepodległości) i Aivars Aksenoks ("Nowa Era"). Wg Birksa jeśli Uszakowowi zależy na zjednoczeniu społeczeństwa, to święto powinno się odbyć 8 maja, wtedy kiedy obchodzi je cała Europa, a nie 9 maja. Obchody w dniu 9 maja jedynie podzielą społeczeństwo. "Należy zwrócić uwagę, jaką siłę polityczną reprezentuje Nił Uszakow, wtedy jest zrozumiałe, że jego celem jest akcja polityczna. Jako burmistrz Rygi nie ma on obowiązku brać udziału w tego typu wydarzeniach, ponieważ nie jest to ani oficjalne święto państwowe, ani ważny dla naszego narodu dzień pamięci" – skomentował Aivars Aksenoks z "Nowej Ery" (partii premiera Dombrovskisa). Wcześniej z apelem o nieświętowanie 9 maja zwrócił się do Uszakowa Klub Radnych Związku Obywatelskiego w Rydze, przypominając mu, że "jest burmistrzem stolicy kraju należącego do Unii Europejskiej", a święta 8 i 9 maja to raczej odpowiednio "dzień pamięci o ofiarach II wojny światowej i nazizmu" oraz "Dzień Europy". 9 maja "oznacza dla Łotwy zmianę okupacji Niemiec hitlerowskich na okupację stalinowskiego Związku Sowieckiego, która trwała 50 lat i doprowadziła do deportacji tysięcy niewinnych ludzi, krwawych represji oraz śmierci". Zwrócono się jednocześnie do Uszakowa, by nie zezwolił na marsz organizowany przez stowarzyszenie "9.maijs.lv" i "Rodina" pod Park Zwycięstwa.

Święto 9 Maja od lat dzieli społeczeństwo, nie mniej niż coroczne obchody Dnia Weterana Legionów SS (16 marca; w latach 1998-2000 oficjalny dzień pamięci, po 2000 r. święto obchodzone przez osoby prywatne i organizacje społeczno-polityczne). Większość Łotyszy ma do 9 maja stosunek niechętny, kojarząc koniec wojny raczej z powrotem okupacji sowieckiej (1940-1941) niż "wyzwoleniem od faszyzmu". Takie też stanowisko zajmuje większość partii politycznych odwołujących się do elektoratu łotewskiego (w tym socjaldemokratyczna LSDSP). O święcie pamiętają jednak zarówno organizacje skrajnie lewicowe skupiające w większości ludność rosyjskojęzyczną, jak i partie polityczne Rosjan: Centrum Zgody oraz PCTVL/"Zapczeł". W tym kontekście należy zauważyć, że pamięci historyczne Łotyszy i Rosjan zupełnie do siebie nie przystają. Jednym z przejawów tego zjawiska jest stosunek do "dnia wyzwolenia" i "dnia weteranów SS". Ma to również swoje odbicie w ocenie I Republiki Łotewskiej (1918-1940). Dla wielu Rosjan to prawie że "faszystowskie państwo", "kolonia Wielkiej Brytanii", która z niezrozumiałych powodów nie chciała przynależeć do wielkiego Związku Sowieckiego, podczas gdy dla Łotyszy pamięć o przedwojennym państwie stanowi element narodowej tożsamości. Gdy mowa o roku 1940 Rosjanie powiedzą raczej o "przyłączeniu Łotwy do rodziny narodów radzieckich", Łotysze – o krwawej i bezwzględnej okupacji. Tak samo ocenia się również wybory z okresu II wojny światowej – media rosyjskojęzyczne powtarzają tezę o "faszyzmie" łotewskich ochotników Legionów SS, gazety łotewskie są w tej sprawie zajmują bardziej zniuansowane stanowisko. Niewiele jest forów, na których Rosjanie i Łotysze mogliby się spotykać i podyskutować. Czy taką okazję stworzy mieszana komisja historyków, jaką planuje się powołać na linii Ryga – Moskwa (wzorem komisji polsko-rosyjskiej i litewsko-rosyjskiej)? Doświadczenia z niedawnymi wypowiedziami posła na Sejm RŁ z listy Centrum Zgody Nikołaja Kabanowa na temat Katynia, stanowiącymi regres w stosunku do słów tandemu Putin – Miedwiediew, które padły w latach 2010-2011, każą w to mocno wątpić.

PS. W wywiadzie dla pisma "SestDiena" z 7.05 Uszakow przyznał, że Łotwa była przyłączona do ZSRR w sposób niedemokratyczny i dzięki groźbom użycia siły wojskowej, uchylił się jednak od uznania pojęcia "okupacji sowieckiej". "Nie chcę pozwolić żadnej politycznej sile egzaminować nas przed wyborcami. Byłoby niesłuszne, gdyby jedna siła polityczna przepytywała drugą" – w ten sposób skomentował żądania rządzącej "Jedności", by Centrum uznało fakt okupacji sowieckiej Łotwy w latach 1940-1990. Burmistrz stolicy przyznał, że jednym z powodów niechęci akceptacji słowa "okupacja" jest lęk przed wynikającymi z tego konsekwencjami, a mianowicie uznaniem przebywania na Łotwie "rosyjskojęzycznych" za nielegalne. Wspomniał przy tym o głoszonym przez "Wszystko dla Łotwy!" haśle "dezokupacji", a więc usunięciu z Łotwy znacznej części ludności, która przybyła tu po 1940 r. "Wielu z nich przyjechało na Łotwę w epoce Chruszczowa i Breżniewa, a w tej sytuacji oni także będą łączeni z przestępstwami Stalina. To, na przykład [posłowi na Sejm RŁ z listy VL! Imantowi] Parādniekowi da prawo pracować dalej – zbierać następne podpisy [pod projektem zmian w konstytucji przewidującym nauczanie w publicznych szkołach tylko w języku łotewskim]". Na jesieni zeszłego roku działacze Centrum Zgody, w tym Uszakow, gdy dyskutowana była kwestia akcesu do centroprawicowej koalicji (jako jeden z warunków włączenia SC do rządu "Jedność" postawiła właśnie uznanie faktu okupacji), unikali jasnych deklaracji w tej sprawie, twierdząc, że sprawę tę "należy zostawić historykom".

4 komentarze:

  1. Wypada dodać, że 9 maja jest Świętem nie tylko w Rosji, Białorusi i Ukrainie, ale także w innych krajach b. ZSRR, jak również w Serbii i Bośni i Hercegowinie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadza się, pisząc o URB miałem na myśli sąsiednie europejskie kraje słowiańskie. Pytanie, czy 9 maja obchodzi Gruzja? Jeśli chodzi o kraje b. Jugosławii - przynaję się, że nic na ten temat nie wiedziałem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlaczego Gruzja miałaby nie obchodzić?

    OdpowiedzUsuń
  4. @DW: Choćby dlatego, by odciąć się od imperialnej sowieckiej przeszłości (w domyśle: rosyjskiej). Ciężko mi wyobrazić sobie - przy obecnej polityce historycznej Saakaszwilego - wywieszanie na ulicach flag kraju, który w 1921 r. napadł na Gruzję i zlikwidował niepodległe państwo. Ale to tylko moje domysły - spraw gruzińskich ostatnimi czasy nie obserwuję.

    OdpowiedzUsuń