niedziela, 29 maja 2011

Prezydent Zatlers rozwiązał Sejm

Mówiło się o tym głośno od kilku dni – na korytarzach sejmowych i w mediach – nikt chyba nie założyłby się o dobry koniak, że to rzeczywiście nastąpi. Nawet były przewodniczący Sądu Konstytucyjnego Aivars Endziņš (w 2007 r. konkurent Valdisa Zatlersa do fotela prezydenckiego), który kilka dni temu podpowiadał prezydentowi taką możliwość, później zrobił się ostrożniejszy w słowach. A jednak się stało: urzędujący prezydent, na tydzień przed decyzją Sejmu o jego ewentualnej reelekcji, zdecydował się na rozwiązanie parlamentu. O swej decyzji poinformował w specjalnym orędziu "do narodu" w sobotę o godz. 21 czasu ryskiego. Jak stwierdził "tą decyzją chcę jeszcze raz dać wszystkim możliwość położenia końca samowoli poszczególnych osób (...) gdy wspólnie zebrane przez nas bogactwo ląduje w offshore’ach. Należy położyć kres, gdy myślimy jedno, mówimy drugie, a robimy jeszcze coś innego, należy położyć kres takiemu stosunkowi do nas". Wg Zatlersa Sejm w czwartkowym głosowaniu wyraził brak szacunku i zaufania do organów prawnych państwa. Przypomnijmy, że w czwartek parlament większością głosów Centrum Zgody, ZZS i PLL nie zgodził się na wyrażenie zgody na przeszukanie przez KNAB (Biuro Prewencji i Zwalczania Korupcji) mieszkania lidera LPP/LC Ainārsa Šlesersa. Decyzja ta spotkała się z krytyczną reakcją w społeczeństwie. Powołując się na 48 artykuł konstytucji prezydent zadecydował o rozwiązaniu Sejmu. Teraz decyzja jest w rękach wyborców. Jeśli społeczeństwo poprze decyzję głowy państwa Sejm zostanie rozwiązany, a nowe wybory zarządzone w ciągu dwóch miesięcy, jeśli nie – ze stanowiska odejdzie prezydent, nawet jeśli za tydzień posłowie rozwiązanego parlamentu wybiorą go na kolejną kadencję (pełnomocnictwa posłów trwają do zebrania się nowego parlamentu). Wg prognozy Centralnej Komisji Wyborczej głosowanie w sprawie zatwierdzenia decyzji prezydenta mogłoby się odbyć już 30 czerwca (czyli w przewidzianym konstytucją terminie 2 miesięcy).

Politycy podzielili się w ocenie decyzji prezydenta. Przewodnicząca Sejmu Solvita Āboltiņa mówiła "o historycznej chwili", która pozwoli obywatelom Łotwy "wybrać Sejm od nowa, by nie dopuścić do tych błędów, do których dopuszczano przez wszystkie lata". Była prezydent Łotwy Vaira Vīķe-Freiberga wyraziła zaskoczenie rozwiązaniem parlamentu "na kilka dni przed wyborami prezydenckimi". Przewodniczący klubu poselskiego "Jedności" Dzintars Zaķis ("Nowa Era") decyzję prezydenta nazwał "specyficzną", wskazując, że więcej powodów do rozwiązania Sejmu było w ubiegłej kadencji. Teraz, "gdy rząd Dombrovskisa wykonał największą część pracy związanej z przezwyciężaniem kryzysu (...) wyrażenie nieufności rządowi Dombrovskisa w ten sposób jest specyficzne". Decyzję prezydenta poparł Związek Obywatelski, a także narodowcy. Komentarzy odmówił lider Centrum Zgody Jānis Urbanovičs. Zapowiedział jednocześnie ustosunkowanie się do dzisiejszej decyzji przez frakcję w poniedziałek lub wtorek. Również w poniedziałek wypowie się lider PLL Ainārs Šlesers od którego zaczęła się cała sprawa. Przy okazji media podały, że przed Zamkiem Ryskim zgromadzili się ludzie (około setki) popierający decyzję prezydenta. Valdis Zatlers wyszedł im na spotkanie, przyjął podarowane kwiaty, a także wspólnie odśpiewał hymn.

Kto może zyskać, kto stracić na nowych wyborach? Gdyby patrzeć na zeszłotygodniowe sondaże, na sukces nie może raczej liczyć rządząca "Jedność". Znajduje się ona dopiero na trzeciej pozycji po Centrum Zgody oraz ZZS. Na ugrupowanie premiera Dombrovskisa głosowałoby 11,7% obywateli, na Centrum Zgody – 18,5%, na ZZS zaś – 13%. Do Sejmu dostaliby się również narodowcy z poparciem 5%. Na reprezentację mogliby również liczyć LPP/LC i Partia Ludowa, ale pod warunkiem, że wystartowałyby razem (łącznie 3,8% poparcia). Inne ugrupowania polityczne (PCTVL, LSDSP, KDS) nie miałyby szans na reprezentację. Jaka większość wyłoniłaby się z takiej układanki? Największe szanse na sformułowanie rządu miałyby Centrum Zgody, ZZS i PLL, mniejsze szanse – "Jedność" i ZZS. Nie można oczywiście wykluczyć mobilizacji centroprawicowego elektoratu – podobnie jak przed wyborami w 2010 r. – jednak najprawdopodobniej nie miałaby ona już tak silnego wymiaru jak poprzednio. Pytanie o zyski i straty należy jednak poszerzyć o kontekst międzynarodowy i gospodarczy: jak bardzo na nagłej decyzji Zatlersa straci prestiż Łotwy umocniony w zeszłym roku przez wygraną Dombrovskisa? Jak zareagują rynki finansowe i pożyczkodawcy Łotwy – MFW i Unia Europejska (obawy te wyartykułował wczoraj najmocniej premier Dombrovskis)? Jak niestabilna sytuacja polityczna w kraju wpłynie na jego pozycję w Europie Wschodniej i nad Bałtykiem? Czy na pewno wszystkie te aspekty prezydent przeanalizował przed dzisiejszą decyzją? Na ile był to akt "moralnej niezgody" na kupczenie Łotwą przez oligarchów, na ile zaś włączenie się w przedwyborczą grę "pod publiczkę"? Nie czas na zadawanie tych wszystkich pytań teraz, ale nie sposób będzie od nich uciec.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz